wracamy do sprawy!

Ciągnął ciało 17-letniego Maksa przez prawie 2 kilometry, a potem uciekł. Gigantyczna nagroda za jego złapanie

2024-07-04 13:23

17-letni Maksymilian zginął w drodze do szkoły, bo potrąciły go dwa samochody. Problem w tym, że kierowca jednego z nich, który ciągnął nastolatka po asfalcie przez prawie 2 kilometry, wciąż jest poszukiwany. Za pomoc w jego schwytaniu komendant wojewódzki policji i rodzina chłopaka wyznaczyli wysoką nagrodę.

Do dramatycznego wypadku doszło 24 stycznia o godzinie 7 rano. Maks szedł na przystanek autobusowy, bo chciał dojechać do szkoły. Uczył się w pobliskiej szkole w Tarcach, w klasie logistycznej. Bardzo pomagał rodzicom, był lubiany wśród kolegów i miał wyjątkową smykałkę do księgowości.

Tego dnia, gdy szedł na przystanek, w deszczowy styczniowy dzień, na przejściu dla pieszych w Cielczy koło Jarocina został potrącony przez samochód. To dopiero początek tragedii. Mężczyzna, który jechał seatem zatrzymał się, żeby od razu pomóc chłopakowi, ale… nigdzie nie mógł go znaleźć. Na miejscu pojawiła się też mama chłopca, która mieszka niedaleko. Około 7.30 obudził ją telefon od starszego syna Wiktora, który wiedział już o potrąceniu.

W drodze na miejsce wypadku Anita Langner zobaczyła karetkę jadącą na sygnale, ale… Maksa w niej nie było. Nie było go też na miejscu wypadku. Niedaleko przejścia dla pieszych stał seat Alhambra, którego kierowca jako pierwszy potrącił Maksa. On też nigdzie nie mógł znaleźć chłopaka. Na jezdni leżał tylko but 17-latka.

- Miałam nadzieję, że może w szoku po potrąceniu chciał wrócić do domu - mówi pani Anita o swoich myślach z feralnego styczniowego dnia. Niestety, prawda okazała się przerażająca. Nieoczekiwanie wpłynęło drugie zgłoszenie o kolejnym wypadku, który miał się wydarzyć 1,5 kilometra dalej. Okazało się, że po uderzeniu przez pierwsze auto Maks wpadł na drugi pas i musiał dostać się pod koła innego auta, ten przeciągnął chłopaka prawie 2 kilometry.

Świadek, który jako pierwszy zauważył chłopaka leżącego przy drodze mówi, że Maksymilian oddychał i pluł krwią. Od razu wezwano do niego pomoc. Niestety, nastolatka nie udało się uratować. Maksymilian zmarł z połowu obrażeń wielonarządowych. Sekcja wykazała, że miał rozległy uraz głowy.

- Wydaje mi się, że to zły sen, ale budzę się i okazuje się, że koszmar trwa - mówi mama Maksa. Od wypadku minęło już pół roku, a policja wciąż szuka kierowcy drugiego auta, który przeciągnął chłopaka swoim autem w inne miejsce i… jak gdyby nigdy nic odjechał. Policja wszczęła śledztwo, przeszukiwali okolicę, sprawdzali monitoring, apelowali do innych kierowców. Wszystko na nic. Mama chłopaka nie może uwierzyć w to, że nikt nic nie widział. Teraz policja może już tylko apelować o pomoc w odnalezieniu sprawcy wypadku.

- Osoby, które były świadkami zdarzenia i widziały jego przebieg, mają wiedzę o drugim uczestniku zdarzenia, który oddalił się z miejsca, posiadają informacje mogące przyczynić się do ustalenia drugiego pojazdu i jego kierowcy, proszone są o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Jarocinie pod nr tel. 47 77 55 200 lub osobiście w KPP Jarocin, ul. Bohaterów Jarocina 15 - apeluje Agnieszka Zaworska.

Właśnie Komendant Wojewódzki Policji w Poznaniu wyznaczył nagrodę za pomoc w ustaleniu pojazdu oraz kierowcy, który brał udział w tym wypadku drogowym. - Komendant wojewódzki wyznaczył 5 tysięcy nagrody, a rodzina nastolatka dołożyła dodatkowe 10 tysięcy - mówi Super Expressowi Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. Na razie zarzuty w tej sprawie usłyszał tylko 54-letni kierowca seata. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania zeznań. Anita Langner wierzy, że zwycięży sprawiedliwość.

Wypadek w Bilczycach
Sonda
Czy uważasz, że policji uda się zatrzymać kierowcę?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają