To się mogło skończyć tragicznie! Pożar na plebanii w Kamionnej pod Międzychodem (woj.wielkopolskie) wybuchł w sobotę nad ranem (24 września). W chwili wybuchu pożaru ksiądz proboszcz spał w swoim łóżku. Był sam w domu. Na szczęście, ksiądz zbudził się, gdy usłyszał głośny dźwięk w całym budynku. To wyła czujka dymu, która przeznaczona jest do wykrywania dymu pojawiającego się w pierwszej fazie pożaru. To ona uratowała życie proboszcza. Dzięki niej, o 4.10 ksiądz zadzwonił przerażony po pomoc.
To, co przeżył porównać można z najgorszym koszmarem. Ksiądz proboszcz był uwięziony na piętrze probostwa, bo płomienie odcięły mu drogę ucieczki. Strażacy ewakuowali go z plebanii po drabinie. - Działania zastępów polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz podaniu dwóch prądów wody na palące się poddasze.
W działaniach brały udział 2 zastępy z KP PSP Międzychód, 3 zastępy JRG Międzychód, 2 zastępy z OSP Kamionna, OSP Kurnatowice, OSP Kwilcz, OSP Dormowo, OSP Międzychód, OSP Łowyń oraz 2 zastepy z OSP Sieraków - informują strażacy z Międzychodu.
- Gdyby nie ta czujka, nie wiadomo, jakby się to skończyło, bo plebania jest na wzgórzu i pewnie nikt by nie zauważył ognia - przypuszcza Dominika Marciniak, sołtys Kamionnej. Proboszczowi nic na szczęście się nie stało, ale probostwo nie nadaje się do mieszkania.