Sprawą wybuchu na poznańskim Dębcu żyła cała Polska. 4 marca 2018 roku, Tomasz J. najpierw dźgał swoją żonę nożem w serce, potem odrąbał jej głowę, oskalpował, wyrył na czole litery „ZKA”, wyłupił prawe oko, odciął uszy, nos, rozciął krocze i wyciął spojenie łonowe, a potem odkręcił kurki z gazem i wysadził kamienicę, grzebiąc żywcem kolejne 4 osoby. I chociaż w Sądzie Okręgowym w Poznaniu zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie i mężczyzna resztę życia spędzi za kratkami. Rodziny ofiar mordercy nie potrafią zapomnieć o tragedii.
Zobacz: Poznań: Potężny wybuch gazu. Kamienica po prostu RUNĘŁA [ZDJĘCIA]
- Bez tabletek nie zasnę - mówi Renata Keller, matka Daniela, którego pochłonęły ruiny. Ona miała więcej szczęścia. W chwili wybuchu szykowała synowi śniadanie, spadła z trzeciego piętra, ale przeżyła. Jej syn - Daniel Keller zmarł. - Boję się tez otwierać drzwi komukolwiek obcemu - dodaje kobieta.
Pani Renata bardzo często jest na cmentarzu u syna. Łzy wtedy same ciekną jej po policzkach. Niestety, ostatnio ktoś ukradł z grobu Daniela Kellera aniołka, którego postawiła mu na grobie matka i siostra. - Niech złodziejowi ręka uschnie - mówi kobieta i dodaje, że to nie pierwsza kradzież na grobie jej syna. - Kradną wszystko, latem ktoś ukradł z grobu Danielka białe kwiaty - wyjaśnia załamana i mówi, że w desperacji razem z córką zamontowały ukryte kamery, żeby monitorować nagrobek syna.
Eksplozja zabrała pani Renacie nie tylko syna, ale też dach nad głową. Wraz z córką ma sądownie zasądzone 200 tys. zł nawiązki i zadośćuczynienia od Tomasza J. Pieniędzy jednak nigdy nie zobaczyła. - Zwróciłam się więc do Funduszu Sprawiedliwości, ale zostałam odesłana do sądu i mam się starać o tzw. kompensatę - wyjaśnia pani Renata. Maksymalna kwota takiej kompensaty to 60 tysięcy złotych.