W marcu zeszłego roku życie pani Alicji wywróciło się do góry nogami. - W cieniu pandemii zaczął się mój prywatny dramat. W piersi wyczułam guz. Żyłam nadzieją, że to tylko torbiel. Wizyta u lekarza, USG miało przynieść odpowiedzi, które mnie uspokoją. Niestety mammografia i kolejne badanie potwierdziły najgorsze - opowiada pani Alicja. Diagnoza nie pozostawiała złudzeń - nowotwór złośliwy piersi z przerzutami na węzły chłonne. - Zawalił mi się świat. Zawsze starałam się znaleźć powód do radości nawet w najgorszych czasach, ale wtedy płakałam i zwyczajnie w świecie się bałam. Nie choroby, chemii, utraty włosów, walki, leczenia. Bałam się o Sandrę, moją córkę, o to, że przegram, a ona zostanie sama na świecie, bez mamy - opowiada pani Alicja.
Niestety dotychczasowe leczenie nie przynosi rezultatów. - Guz był ogromny, węzły chłonny zajęte. Mój organizm nie reaguje na leczenie tak, jak powinien - mówi pani Alicja. Odpowiedzi na chemię brak. Lekarze zdecydowali o wdrożeniu nierefundowanego leku. - Niestety nie mam na niego pieniędzy - mówi załamana kobieta.
CZYTAJ: Dowiedziała się, że ma raka w czasie koronawirusa. Ty również możesz jej pomóc
Pani Alicja prosi o pomoc w opłaceniu leku. Potrzebuje bardzo dużą kwotę - aż 100 tysięcy złotych. - Za każdą wpłaconą złotówkę jestem ogromnie wdzięczna - mówi kobieta. Pomóc samotnej matce można przez Fundację Siepomaga.