Wypadki i pożary to ich chleb powszedni. Statystki nie kłamią, co drugi dzień strażacy z Czempinia ruszają komuś na pomoc. – Do akcji wyjeżdżamy ponad 150 razy w roku – mówi Mikołajczak. I niestety jest jedno „ale” – robią to w… brudnych, zanieczyszczonych mundurach. - Akcje są zróżnicowane - od wypadków drogowych po pożary zakładów utylizacji odpadów. Wszystkie te działania powodują, że strażacy narażeni są na działanie niebezpiecznych substancji chemicznych. To wszystko osadza się na mundurach i jest bardzo trudne do wyczyszczenia i usunięcia – tłumaczy Mikołajczak.
Niestety, strażacy nie mają specjalistycznej pralki, by wyprać swoje mundury.– Mundury są ciemne i tego brudu nie widać – tłumaczy Mikołajczak. Ale w tym przypadku nie sprawdza się przysłowie, że czego oczy nie widzą, temu sercu nie żal. Brudu nie widać, ale ma on katastrofalny wpływ na zdrowie strażaków. Efekt? Strażacy coraz częściej chorują.
Zbigniew Mikołajczak jest tego niestety najlepszym przykładem. – Na moich plecach pojawiło się ciemne znamię – mówi strażak. Nie było na co czekać, więc strażak umówił się do onkologa. – Gdy usłyszałem, że to nowotwór, ścięło mnie z nóg – mówi Mikołajczak.
- Noszenie odzieży z mikroelementami substancji toksycznych jest niebezpieczne – ostrzega dr Dariusz Godlewski, onkolog z Ośrodka Profilaktyki i Epidemiologii Nowotworów im. Aliny Pienkowskiej w Poznaniu. – Długotrwała ekspozycja i kontakt z toksynami może mieć bezpośredni związek z nowotworami – dodaje lekarz, który nie ma wątpliwości, że odzież strażaków, narażających własne życie dla innych, powinna być pozbawiona niebezpiecznego brudu.
Zbigniew Mikołajczak miał dużo szczęścia. Szybko trafił do lekarza i ekspresowo zapadła decyzja o leczeniu. – Nowotwór został wycięty, a na przełomie grudnia i stycznia dowiem się, czy nie mam przerzutów – mówi strażak. Dziś jest na zwolnieniu lekarskim i dochodzi do siebie po operacji. Marzy o dwóch rzeczach: o zdrowiu i o pralce do mundurów.
Strażacy ruszyli ze zbiórką na jej zakup. Potrzebują 60 tys. złotych - na zakup pralnicy, suszarki i niezbędnej chemii do prania, dezynfekcji i impregnacji.– Mundur po akcjach jest skażony substancjami szkodliwymi i trzeba go regularnie odświeżać – mówi st. bryg. Tomasz Wiśniewski zastępca komendanta Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu. – Wchodzimy tam, skąd ludzie uciekają. Mundury są też często ubrudzone krwią ludzi chorych. Nie można lekceważyć tego zagrożenia – apeluje strażak.
W zakupie pralki strażakom można pomóc, wpłacając pieniądze przez stronę https://zrzutka.pl/tzsgzs
Polecany artykuł: