Anna Karbowniczak nie żyje

i

Autor: fot. Facebook Anna Karbowniczak nie żyje

Dziennikarka zginęła dzień przed urodzinami. Wzruszające pożegnanie kolegów Anny Karbowniczak

2020-09-10 9:10

Anna Karbowniczak, dziennikarka „Głosu Wielkopolskiego” z Chodzieży (woj. wielkopolskie) została śmiertelnie potrącona na drodze pod pobliskim Budzyniem w ubiegłym tygodniu. Gdy jechała na swoim rowerze, potrącił ją kierowca busa i zbiegł z miejsca wypadku. Mężczyzna tłumaczył się, że nie wiedział, w co uderzył i myślał, że była to sarna, a uciekł z miejsca wypadku, bo nie miał prawa jazdy. Jest już za kratkami, tak jak osoby, które pomagały mu zacierać ślady przestępstwa. Tymczasem redakcyjni koledzy Anny Karbowniczak napisali dla niej wzruszające pożegnanie: „Serdeczność i ogromna życzliwość, jakie w sobie pielęgnowała sprawiały, że bardzo szybko zjednywała sobie ludzi. Żartowaliśmy, że Ania podzieli się z drugą osobą śniadaniem nawet wtedy, gdy nie zabierze go z domu".

Prokuratorskie śledztwo w sprawie śmierci dziennikarki z Wielkopolski trwa! Właśnie na jaw wyszły nowe fakty: w miejscu wypadku nie było śladów hamowania. Sekcja zwłok natomiast wykazała, że Anna Karbowniczak zginęła przez uraz kręgosłupa. - Sekcja wykazała uszkodzenie rdzenia kręgowego - mówi Super Expressowi Łukasz Wawrzyniak. Nie wiadomo jednak jeszcze, kiedy do urazu doszło. Czy w momencie uderzenia auta w kobietę, czy w chwili upadku. Gdy kobieta konała samotnie przy drodze, sprawca wypadku, 25-letni Maciej N. z Wągrowca uciekał. Zdążył nawet znaleźć mechanika, który zgodził się naprawić mu auto. Mężczyzna po policyjnej obławie wpadł w ręce policjantów i usłyszał zarzuty nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nieudzielenia pomocy i ucieczki z miejsca wypadku. Grozi mu za to 12 lat odsiadki. Zarzuty usłyszeli także pomocnicy mężczyzny: Mateusz C., Oliwa P. i brat Macieja N. - Krystian N. mają zarzuty nieudzielenia pomocy i zacierania śladów, natomiast mechanik Tomasz P., zacierania śladów. Mateusz C. i Oliwia P. W momencie wypadku byli z Maciejem N. W samochodzie. Wszystkim grozi do 5 lat. - Wszyscy się przyznali - mówi prokurator Łukasz Wawrzyniak.

CZYTAJ: Zabił dziennikarkę, a myślał, że potrącił SARNĘ. Uciekł, bo nie miał prawa jazdy

Tymczasem wzruszające pożegnanie Anny Karbowniczak napisali jej redakcyjni koledzy z „Głosu Wielkopolskiego” i "Chodzieżanina". - Ania, tak jak w pracy, tak i w życiu osobistym, nie uznawała półśrodków. Wszystko robiła na 100 procent – wspomina Martin Nowak, kolega z redakcji. „Mimo, że była skrytą osobą, bardzo spokojną, opanowaną, równocześnie cechowała się wielkim poczuciem humoru. To zresztą nigdy się u niej nie zmieniło. Serdeczność i ogromna życzliwość, jakie w sobie pielęgnowała sprawiały, że bardzo szybko zjednywała sobie ludzi” - napisali. „Na kolarzówkę wsiadała w każdej wolnej chwili. Turystyka rowerowa, tuż obok dziennikarstwa, stała się jej życiową pasją. Mówiła, że Chodzież, w której mieszkała od urodzenia, a także najbliższa okolica, widziane z perspektywy dwóch kółek, są jeszcze piękniejsze” - podkreślają chodziescy dziennikarze. Anna Karbowniczak zginęła tragicznie w przeddzień swoich 35 urodzin.

Zabrze. Brutalny rozbój na ul. Wolności

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki