Gdy ląduje śmigłowiec LPR, odchody wlatują im na balkon! Śmierdząca afera w Wielkopolsce
Jak przekazuje "Radio Poznań", ta nieprzyjemna sprawa jest znana dyrekcji szpitala, która próbowała zrobić z tym porządek. Na terenie lądowisko wystawiła tablice z przekreślonym psem i napisem „Trawniki spryskiwane monotlenkiem diwodoru!!!”. Chociaż nazwa brzmi groźnie, to jak dowiedział się dziennikarz radia, w rzeczywistości jest zupełnie inaczej.
- Tak naprawdę jest to czysta woda - przyznaje prezes szpitala w Środzie Paweł Dopierała. Użycie chemicznej, rzadko stosowanej nazwy wody, prezes tłumaczy tak: - Szukaliśmy takiego sposobu, który zwróci uwagę. Jednak właściciele nie pilnują i nie sprzątają po tych zwierzakach. I później, gdy śmigłowiec ląduje czy startuje, to to wszystko unosi się i lata w powietrzu, stwarzając niebezpieczeństwo dla załogi i dla innych - wyjaśnia "Radiu Poznań" Paweł Dopierała.
Prezes placówki potwierdza, że psie odchody są najbardziej "groźne" w momencie startu śmigłowca. Wtedy ciąg powietrza jest szczególnie duży. Doniesienia o latających psich kupach potwierdza mieszkająca w bloku obok lądowiska Ukrainka. Zdaniem kobiety, podczas manewrów śmigłowca wpadają jej nawet na balkon.