To była 24. kolejka Fortuna 1. Ligi. Każdy punkt zdobyty w Łodzi byłby sukcesem zawodników prowadzonych przez Petra Nemca. Tym bardziej, że ŁKS pewnie zmierza do Lotto Ekstraklasy. Cudu jednak nie było, a łodzianie wykorzystali wszystkie nadarzające się okazje.
Wynik mógłby wskazywać, że było to jednostronne widowisko. Nic bardziej mylnego. Dogodne sytuacje do strzelenia gola miał chociażby Łukasz Spławski. Gdyby napastnik Warty czysto trafił w piłkę to być może spotkanie potoczyłoby się inaczej. Dużo kontrowersji było także po jednym starciu w polu karnym gospodarzy. Spławski upadł w poru karnym i Warciarze domagali się rzutu karnego. Gwizdek sędziego jednak milczał.
ŁKS zrobił, co do niego należało. Gospodarze do przerwy prowadzili już 2:0 po golach Rafała Kujawy i Lukasa Bielaka. Szczególnie gol tego drugiego był przedniej urody. Kapitalny strzał zza pola karnego mógł się podobać kibicom, którzy wypełnili stadion do ostatniego miejsca.
Po zmianie stron boiska trudno było o nawiązanie walki z dobrze dysponowanymi łodzianami. Nikt w drużynie z Poznania nie był jednak zadowolony z rozstrzygnięcia. - Przegraliśmy 0:3, uważam, że ten wynik nie jest zasłużony. Mieliśmy swoje sytuacje, całkiem sporo. Gdyby na początku drugiej połowy wpadł kontaktowy gol, mogłoby się to inaczej potoczyć. Zamiast tego ŁKS wyprowadził jeszcze jedną kontrę i zrobiło się 3:0 - podsumował spotkanie trener Nemec.
Po remisie w Bytowie i wygranej z Podbeskidziem piłkarze z Drogi Dębińskiej zanotowali pierwszą wiosenną porażkę. Zieloni plasują się na 14 miejscu w tabeli i mają zaledwie 2 punkty przewagi nad strefą spadkową. W niedzielę (24 marca) czeka ich niezwykle ważne spotkanie. Do stolicy Wielkopolski przyjeżdża GKS Tychy mający 3 punkty więcej. Początek meczu o godz. 15:00.
ŁKS Łódź – Warta Poznań 3:0 (2:0)
Bramki: 1:0 Kujawa (31'), 2:0 Bielak (41') 3:0 Sekulski (79')