Kiedy się urodził, wszyscy myśleli, że jest zdrowy. Rutynowe badania nic nie wskazywały. Miał co prawda opuchnięte prawe oczko, ale lekarze mówili, że to przez trudy porodu. – Mi się jednak to oczko bardzo nie podobało – mówi pani Marlena. Położnej, która obserwuje noworodki po urodzeniu, zresztą też. - Jeden, drugi, trzeci lekarz nie widział problemu, ale my szukaliśmy dalej, bo to oczko nie dawało nam spokoju. Wizyta u kolejnego lekarza zburzyła nasz spokój, ponieważ usłyszeliśmy, że to nie opuchlizna, ale wytrzeszcz, a wytrzeszcz oka może być spowodowany czymś w główce, co wypycha oczko – opowiada mama chłopca.
W końcu lekarz przepisał skierowanie na rezonans i wszystko stało się jasne.
W głowie chłopca rósł guz. – Jest to guz w bardzo złej lokalizacji:w zatoce jamistej – opisuje pani Marlena. I to właśnie dlatego guz sieje u małego Szymka takie spustoszenie. Rośnie, wypycha oko i wchodzi do szczęki. Guz ma kilka centymetrów i z każdym dniem jest coraz większy. Neurochirurdzy z Poznania nie podjęli się leczenia. - Zostaliśmy skierowani do Szczecina i tam właśnie po kilku miesiącach podjęto decyzję o pierwszej operacji – mówi pani Marlena i opisuje, że wynik badania histopatologicznego guza był dla nich łaskawy. Okazało się, że guz w głowie Szymka nie jest złośliwy. - Odetchnęliśmy z ulgą, ale tylko na chwilę. Kolejny rezonans kontrolny pokazał, że guz rośnie – mówi mama. W kwietniu tego roku Szymek miał drugą operację. Jeszcze parę dni temu wydawało się, że chłopiec zostanie poddany chemioterapii, ale sytuacja się zmieniła. – Właśnie rozmawiałam z naszym onkologiem. Otrzymał wynik histopatologiczny nowego wycinka Szymona. Tym razem wynik mocno zmienia sytuację z chemioterapią, która też musi być odłożona – mówi mama chłopca.
Rodzice Szymka wciąż mają ogromną nadzieję, że chłopiec zostanie poddany innowacyjnej metodzie leczenia nowotworów, polegającej na aktywacji układu odpornościowego. – Niestety póki co z próbki guza Szymona nie udało się otrzymać wystarczającej ilości DNA i próbka nie mogła zostać wysłana do badania do Niemiec. Przyznam, że tym jesteśmy rozbici, myśleliśmy, że już wszystko jest jasne, a jednak znów musimy uzbroić się w cierpliwość – mówi mama chłopca.
Tymczasem guz jest już przy nerwach wzrokowych i agresywnie wypycha oczko Szymka. - Pielęgnuję to oczko kilkanaście razy dziennie, a Szymek dzielnie to znosi – mówi mama chłopca. Malec dzielny jest też przy każdym pobycie w szpitalu. Wciąż się uśmiecha i jest wyjątkowo pogodny.
- Ale co będzie dalej? – pyta mama Szymona. W Polsce nowotwór Szymona to dla onkologów zagadka. Nikt nie potrafi odpowiedzieć, co będzie dalej. – Ale my wierzymy, że będzie dobrze – mówi mama chłopca i mocno go przytula.
Rodzice Szymka założyli zbiórkę na leczenie chłopca. Wspierać rodzinę można poprzez stronę: https://pomagam.pl/walkamalegoszymka
- Dziękujemy ogromne za wsparcie finansowe, które otrzymaliśmy do tej pory i mnóstwo dobrych słów w naszym kierunku – mówią rodzice chłopca już teraz.