Ten pseudonim - znają w Polsce chyba wszyscy! Hoss to boss romskiego gangu, który wyspecjalizował się w ohydnym procederze wyłudzania pieniędzy od starszych ludzi. Plan zawsze miał taki sam. Razem ze swoimi ludźmi w książkach telefonicznych z Europy Zachodniej wyszukiwał starodawne imiona mieszkańców Szwajcarii, potem dzwonił do wybranych osób i rozpoczynał oszukańczy spektakl. Podając się za wnuczka, albo innego bliskiego czy znajomego kłamał o trudnej sytuacji i że potrzebuje pieniędzy. Jak twierdzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie Hoss, żeby wyłudzić spore sumy, zmieniał nawet swój głos na… damski. Ufni, często niedosłyszący emeryci sami przekazywali pieniądze ludziom Hossa, bo po prostu zależało im na pomocy bliskim. Gdy orientowali się, że to podstęp, na reakcję było za późno, bo Hoss rozpływał się w powietrzu z ich oszczędnościami. Na szczęście Arkadiusz Ł. wpadł w ręce policji i trafił przed wymiar sprawiedliwości. Chociaż z więzienia a to wychodził, a to do niego wracał - aktualnie jest za kratkami.
CZYTAJ: "Hoss" kpi sobie z koronawirusa! Tak się bawi mafia [WIDEO]
Hoss za swoją pomysłowość ma już na swoim koncie jeden (nieprawomocny) wyrok - 7 lat więzienia. Został skazany za wyłudzenie ponad 2 milionów złotych od seniorów.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie oskarżyła go także o kolejne czyny z 2013 i 2014 roku. Dzisiaj (9 października) odczytywanie aktu oskarżenia zajęło prokuratorowi na sali rozpraw dobrych kilkanaście minut. Sformułowania: doprowadził do niekorzystnego rozporządzania mieniam, podawał się za znajomego, uczynił sobie stałe źródło utrzymania, pojawiały się w co drugim zdaniu… Hoss zawsze celował w duże sumy i zawsze chodziło mu o tysiące franków szwajcarskich i euro. Gdy jego ofiara nie miała gotówki, zadowalał się biżuterią.
- Nie przyznaję się do niczego - mówił bez najmniejszej skruchy Arkadiusz Ł. na sali rozpraw.
Kolejna rozprawa już w listopadzie.