Polecany artykuł:
Chciał zostać jezuitą
Fragmenty zapowiadają, że książka niejednego zaskoczy. Dowiemy się z niej między innymi, że prezydent chciał zostać zakonnikiem. - Lubiłem sobie z Bogiem porozmawiać. Nie przepadałem za mszami w niedzielę, natomiast takie rozmowy z Bogiem sam na sam w pustym kościele to lubiłem. Lekcje zaczynały się o ósmej piętnaście, a po drodze do szkoły miałem kościół. Wchodziłem sobie tak na piętnaście minut – mówi w wywiadzie Jacek Jaśkowiak i dodaje, że lubił się modlić - O dobre stopnie, o inne codzienne sprawy. Ale muszę przyznać, że najwięcej modlitw zanosiłem wtedy, gdy miałem siedemnaście lat i dziewczynę. Modliłem się, żeby nie zaszła w ciążę. O nic nie modliłem się tak żarliwie.
Wyprowadzka
Prezydent przyznaje też, że wyprowadza się z domu - Ale łączy nas z Joanną przyjaźń. Nie jesteśmy typowym małżeństwem, mamy różne podejście do pewnych spraw, ale jednocześnie w innych obszarach dobrze się rozumiemy. To ciągle związek oparty na życzliwości, chociaż nie jesteśmy małżeństwem, które się nawzajem wspiera – tłumaczy.
Ciężkie chwile
Z książki dowiadujemy się również o tym, że prezydent już w wieku 6 lat stracił ojca, a o kulisach jego śmierci dowiedział się całkiem niedawno. - Już jako prezydent wręczam medale za długoletnie pożycie małżeńskie i jeden pan, któremu składam gratulacje, mówi: „Ojciec byłby z pana dumny”. Patrzę, co to za człowiek… A on: „Ja byłem tam wtedy, gdy pana ojciec zginął”. Poczułem, jakbym dostał obuchem w głowę. Po uroczystości podchodzę do niego. Próbuję wysondować. „Bo to była sobota” – zaczyna. Czyli wie. „Bo to było na podstacji”. I opowiedział mi. - opowiada prezydent. Jak się okazało, jego ojciec został porażony przez prąd.
Dlaczego książka?
Prezydent przyznaje, że zgodził się na książkę, bo chciał zrobić coś ciekawego. - Chciałem sprawdzić, czy jako polityk będę się kreował, wymyślał siebie i zakładał maskę, czy będę miał jaja i pokażę siebie takiego, jakim jestem. Nie kalkulując, jaki to będzie miało wpływ na wybory. I na inne sprawy. Celowo w tej rozmowie wyłączyłem hamulce, bo albo idę na całość i się odsłaniam, albo będzie to jakieś sztuczne – kończy Jaśkowiak.