Po 22. kolejkach Fortuna 1. Ligi Warta Poznań zajmuje drugie miejsce, które jest premiowane bezpośrednim awansem do PKO BP Ekstraklasy. Przerwa w rozgrywkach trwa od blisko trzech miesięcy, ale 2 czerwca pierwszoligowcy wracają na boiska. Dzień później "Zieloni" zagrają z GKS 1962 Jastrzębie. 12 meczów dzieli poznański zespół od wielkiego sukcesu jakim byłby awans.
Czy w przerwie piłkarze Warty pili dużo oranżady i oglądali Netflixa? Czy epidemia koronawirusa zmieniła cele zespołu i wywróci tabelę Fortuna 1. Ligi do góry nogami? Jak wyglądają przygotowania do rundy "wiosenno-letniej"? Czy lepiej dla zespołu, aby Warta rozgrywała do końca sezonu mecze w Grodzisku Wielkopolskim? Zapraszamy do przeczytania rozmowy ze szkoleniowcem "Zielonych", Piotrem Tworkiem.
„Eska Info Poznań”: - Panie trenerze, jak pan słyszy słowo „koronawirus” to, co pan sobie myśli?
Piotr Tworek: - Kojarzy mi się z trudnym okresem, który, mam nadzieję, że już powoli się kończy. Okres, w którym trzeba się wykazać hartem ducha i umiejętnością zarządzania w czasie kryzysowym. Wirus wprowadził wiele zmian w życiu codziennym Polaków i, niestety, był również źródłem wielu dramatycznych sytuacji.
- A koronawirus w sporcie? Mamy wiele zmian, ale powoli wraca wszystko do normalności.
- W sporcie widzimy wiele zmian. Mamy przykład Bundesligi, w której mecze nabierają innego wymiaru. Chodzi o całą otoczkę spotkań: na trybunach widzimy np. kartonowe podobizny kibiców, a w telewizji słyszymy doping nagrany z wcześniejszych meczów. To wszystko ma zupełnie inny wymiar niż 3-4 miesiące temu. Mam nadzieję, że powoli wrócimy do codzienności w sporcie.
- Wiosną Warta Poznań rozegrała dwa mecze. Dokładnie 9 marca 2020 roku przegraliście w Bielsku-Białej 0:2, a kilka dni później zapadła decyzja o wstrzymaniu rozgrywek. Trochę niefortunnie dla was, bowiem sportowcy chcą jak najszybciej zapomnieć o porażce i wziąć rewanż…
- Jest w tym wiele racji, ale cała sytuacja przewartościowała nasze myślenie. Nie myśleliśmy za dużo o meczu z Podbeskidziem, bowiem skupialiśmy się na nowej rzeczywistości, w której się znajdujemy. Przysłowie mówi, że czas leczy rany. Minęło sporo czasu od tej porażki i nie rozpamiętujemy tego spotkania, tylko skupiamy się na przyszłości.
- 86 dni. Tyle dla was będzie trwać przerwa między ostatnim meczem z Podbeskidziem, a najbliższym z GKS 1962 Jastrzębie. W sporcie to wieczność. Jak nie stracić tego, co wypracowaliście przed sezonem, a potem zimą?
- Poszliśmy innym torem niż większość drużyn. Dużo rozmawiałem z innymi trenerami i każdy miał inny pomysł na okres przerwy. My trenowaliśmy na mocnych obciążeniach i myślę, że moi zawodnicy wiele nie stracili ze swojej formy fizycznej. Wszystko zweryfikują dopiero mecze i ich intensywność. To pokaże jak zespoły są przygotowane do wznowienia rozgrywek. Ten czas epidemii to z pewnością też duże doświadczenie dla każdego trenera. W takim samym położeniu znaleźli się młodzi trenerzy, jak i ci najbardziej doświadczeni.
Polecany artykuł:
- Najważniejsze są i tak treningi z piłką. Od 10 maja trenujecie drużynowo. Czy nieco ponad trzy tygodnie wystarczą, aby przygotować drużynę do, de facto, kolejnej rundy? Były przygotowania do rundy jesiennej, rundy zimowej...
- ...a teraz przygotowywaliśmy się do rundy wiosenno-letniej (śmiech). To naprawdę pomieszany okres i ciężko go sklasyfikować. Nie wiem, czy zaliczyć go jako okres przygotowawczy, okres mikroprzygotowania czy całkowicie nowy okres przygotowania formy. Podczas meczów Pucharu Polski będziemy świadkami tego jak polskie zespoły zniosły ten ostatni czas. To z pewnością będzie drogowskaz, co nas czeka w niedalekiej przyszłości. Jestem jednak przekonany, że będzie można zobaczyć kilka ciekawych spotkań na naszych boiskach. Zdaję sobie sprawę, że wiele rzeczy będzie trudnych, a mecze będą się różnić od tego, co było kiedyś. Obserwujemy to chociażby na przykładzie Bundesligi.
- W jakiej formie wrócili zawodnicy do klubu? Stosowali się do zaleceń i podtrzymywali formę jak należy czy może było widać więcej oranżady, kanapy, popcornu i Netflixa?
- Zaraz po powrocie zawodnicy przeszli testy wydolnościowe. Zanim jednak wróciliśmy do treningów grupowych to także monitorowaliśmy codziennie zawodników. Uważam, że wszyscy zrealizowali to, co było założone. Pojawił się, jednak jeden problem. Zawodnicy w czasie zawieszenia biegali po różnych nawierzchniach. Każdy miał inne możliwości i to było dużym minusem. Na początku wspólnych przygotowań zdarzały się mikrourazy, ale teraz wszystko jest już w porządku.
- To jak wyglądają przygotowania zespołu do wznowienia sezonu? Jak wygląda ostatnia prosta przed wznowieniem rozgrywek Fortuna 1. Ligi?
- W tym ostatnim tygodniu trenujemy raz dziennie. Zawodnicy będą mieli wolny weekend na wypoczynek. W poniedziałek będzie trening wprowadzający, a we wtorek po rozruchu wyjeżdżamy na mecz do Jastrzębia.
- Jeszcze chciałbym dopytać o treningi w czasach pandemii. Rozmawiacie na treningach o wirusie czy przeszliście nad tym do porządku dziennego i żyjecie oraz funkcjonujecie jak przed koronawirusem?
- Nie zapominamy o tym, że jesteśmy w trakcie pandemii. Wszystkie obostrzenia przestrzegamy jak należy. Dla nas te zalecenia są najważniejsze, ale na treningach skupiamy się na pracy i myśleniu o meczach.
- O treningach piłkarskich w czasie epidemii mówi się wiele. Przede wszystkim nie możecie rozgrywać sparingów. Mówi się, że to może mieć kolosany wpływ na przygotowanie zespołu.
- Mecz sparingowy z pewnością ułatwiłby nam przygotowanie się do wznowienia sezonu. Wiedzielibyśmy przede wszystkim w jakiej sytuacji jest zespół. Rozgrywamy mecze wewnętrzne i dzięki niej też można zrealizować jednostki treningowe. Za nami już kilka takich gier wewnętrznych i możemy w przybliżeniu określić jak zawodnicy pracowali w ostatnich dniach.
- W naszej rozmowie przewija się temat Bundesligi. Już pierwsza kolejka pokazała, że piłkarze mieli sporo kontuzji mięśniowych. Wydaje się to nieuniknione także na naszym krajowym podwórku.
- To nie jest przypadek, że mamy dużo drobnych urazów. Trzeba na pewno się z tym liczyć. Bundesliga daje nam obraz powrotu do grania. My za chwilę także ruszamy i myślę, że intensywność grania będzie miała wpływ na kształt wyjściowych jedenastek. Uprzywilejowane będą zespoły, które mają tzw. długą ławkę rezerwowych i w których trenerzy będą mogli reagować zmianami.
- Na początek czeka was wyjazd do Jastrzębia Zdroju. To jeden z zespołów, który może włączyć się do walki o awans, a wy macie z nimi rachunki do wyrównania. W sierpniu zremisowaliście z nimi 1:1, choć było blisko wygranej. GKS strzelił wam gola w 90 minucie z rzutu karnego.
- Przede wszystkim mamy przed sobą 12 spotkań, które chcemy rozegrać jak najlepiej. Nie mam mowy o pojedynczych meczach i wyrównaniu rachunków. Każde spotkanie będzie dla nas bardzo ważne. Ponadto każde spotkanie będzie inne. Zespoły za chwilę będą miały różne cele. Jedni będą walczyć o awans do PKO Ekstraklasy, a inne będą chciały walczyć o utrzymanie czy też o jak najlepszy wynik w Pro Junior System.
- Łącznie 12 meczów zostało do zakończenia sezonu. Wszyscy startują tak naprawdę od zera, ale zastanawiam się czy epidemia może jakoś wywrócić tabelę do góry nogami.
- Nie chce stawiać żadnej diagnozy. Nikt z nas nie jest w stanie tego przewidzieć. Z pewnością będzie dużo walki, bo głód piłki jest ogromny. Na początku wszyscy będą chcieli grać bardzo ofensywnie i z polotem. Na pewno problemy pojawią się, gdy np. „mózg zespołu” dozna kontuzji i wypadnie z gry na kilka tygodni. Zespół będzie musiał sobie radzić bez niego w 5-6 spotkaniach. Z drugiej strony to duża szansa dla zawodników z szerokiej kadry. W tej sytuacji każdy piłkarz będzie odpowiedzialny za wynik zespołu.
- Przed rozpoczęciem rundy wiosennej mówił pan, że celem jest utrzymanie pozycji w lidze, a to oznaczałoby awans. Rozumiem, że cele się nie zmieniają?
- Cele się nie zmieniają. Jesteśmy na miejscu, które daje nam bezpośredni awans do PKO Ekstraklasy. Chcemy, aby zostało tak do końca sezonu i to nasz cel numer jeden.
- Kwestia tego, gdzie będziecie rozgrywać mecze nie zależy od pana, ale wolałby pan dokończyć rozgrywki w Grodzisku Wielkopolskim czy wrócić na końcówkę sezonu do Poznania? Logistycznie lepiej zawsze być na miejscu, ale z drugiej strony skoro już gracie od początku sezonu w Grodzisku to wiecie jak tam wszystko funkcjonuje.
- To trudne pytanie. Serce podpowiada, że dobrze byłoby grać na swoim stadionie w Poznaniu, ale w Grodzisku gramy od początku sezonu. Powrót do Poznania byłyby jakimś ryzykiem, bo wszystkie punkty zdobyliśmy w Grodzisku. Stara gwardia zna poznański stadion doskonale, ale są też tacy zawodnicy, którzy nie grali tutaj nawet sparingu. Najpierw musi być możliwość powrotu na poznański stadion, a jak będzie to zastanowimy się czy podjąć to ryzyko. Tym bardziej, że grać będziemy bez kibiców zarówno w Grodzisku Wielkopolskim, jak i w Poznaniu.
- Aczkolwiek wiemy, że władze PZPN walczą o to, aby na stadiony mogło wejść 999 widzów, co z pewnością byłoby jakimś plusem dla fanów i dla zawodników.
- Pomysł jest w fazie dyskusji i powrót kibiców to byłaby dobra wiadomość, ale wracając do meritum sprawy, trzeba się zastanowić nad wszystkim, aby sobie nie zaszkodzić.
- Na koniec zapytam nieco przewrotnie. Chcecie skończyć sezon 26 lipca i go sztucznie nie przedłużać o dwa kolejne mecze? Mam oczywiście na myśli rozgrywanie barażów.
- To byłoby idealne rozwiązanie. Warunkiem jest oczywiście zakończenie na miejscach dających bezpośredni awans. Można też zakończyć sezon 26 lipca na miejscach od siódmego w dół, ale to nas nie interesuje. Cel mamy jeden i chcemy zrobić wszystko, aby go zrealizować.
Rozmawiał Maciej Brzeziński