Do szpitala senator Jan Filip Libicki trafił ponad trzy tygodnie. Zostawił go tam jego asystent, bo miał objawy zakażenia koronawirusem. Ponieważ jest osobą niepełnosprawną i ma chorobę współistniejącą postanowiono, że cały okres choroby powinien być w szpitalu. Chociaż był osłabiony, Libicki w wywiadach mówił, że nie było w jego przypadku zagrożenia życia. - Ktoś dzwoni i nie mam siły sięgnąć po telefon. Wiedziałem, że muszę zjeść śniadanie, ale jednocześnie miałem wstręt do jedzenia i w dodatku nie miałem siły podnieść bułki. Miałem problemy z wzięciem prysznica. Ciągnął się w nieskończoność, bo każda czynność trwała dwa razy dłużej - mówił dziennikarzom Polsat News.
Libicki wyszedł ze Szpitala Jednoimiennego w Poznaniu i od razu pochwalił się tym w mediach społecznościowych. Dodał nawet fotografię ze swoim ojcem, który również przeszedł COVID-19.