Śrem. Zaginął Jędrzej Sarnowski
To się nie powinno zdarzyć. 35-letni Jędrzej Sarnowski w nocy z soboty na niedzielę (25/26 lutego) postanowił się rozerwać. Z dwoma kolegami wybrał się więc do Tropicany w Śremie. Auto zostawił pod domem, nie zabrał też portfela. - Miał płacić telefonem - mówi Super Expressowi jego żona Klaudia.
Nikt nie przypuszczał, że może wydarzyć się coś tak okropnego jak zaginięcie. Jędrzej Sarnowski bawił się ze znajomymi do północy. Między północą a pierwszą w nocy koledzy stracili go jednak z oczu. - Mieli wyjść tylko na piwo, ja zostałam z córką w domu - mówi pani Klaudia.
W pewnym momencie Jędrzej nagle, po prostu, zupełnie bez zapowiedzi, zniknął. Wszyscy myśleli, że mężczyzna wrócił do domu bez pożegnania. Jego telefon jednak nie odpowiadał. Do domu miał zaledwie kilkaset metrów, ale jak do tej pory do niego nie dotarł. - Proszę wszystkich o pomoc w poszukiwaniu męża - apeluje pani Klaudia.
Teraz szuka go nie tylko żona, brat i cała rodzina, ale też i wszyscy znajomi i policja. - Wszystkich, którzy mogą pomóc w ustaleniu miejsca pobytu zaginionego, prosimy o kontakt ze śremską policją - mówi Ewa Kasińska z policji w Śremie. Można dzwonić pod nr tel. 47 77 342 11 albo 112.
Mężczyzna jest wysoki, ma krótkie, ciemne włosy oraz ciemną brodę i wąsy. Do Tropicany wyszedł ubrany w ciemną kurtkę z aplikacjami „Red Bull”, miał czarny golf, ciemne spodnie oraz brązowe buty.
Polecany artykuł: