Ta historia nadaje się na filmowy scenariusz. Arkadiusz Kraska w 2001 roku został skazany za podwójne zabójstwo, którego nie popełnił. Dopiero Sąd Najwyższy - po 19 latach za kratkami - pozwolił mu opuścić więzienie i wstrzymał karę, a następnie skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia, bo dla wszystkich, łącznie z prokuraturą, stało się jasne, że mężczyzna został ofiarą spisku gangsterów. Kraska był skazany na dożywocie.
Zobacz: Będzie walczył o 20 mln? Arkadiusz Kraska chce walczyć o zadośćuczynienie
Ta historia zaczęła się w 8 września 1999 roku, gdy na jednej ze stacji benzynowych w Szczecinie zginęli Marek C. i Robert S. Szybko okazało się, że były to gangsterskie porachunku z bronią w ręku. Policyjne śledztwo i zeznania świadków incognito doprowadziły Arkadiusza Kraskę przed sąd. Nikogo nie interesowało, że Kraski nie było na miejscu zbrodni i że ma alibi, bo w chwili morderstwa oglądał w towarzystwie innych osób mecz Polska-Anglia w eliminacjach do mistrzostw Europy w piłce nożnej.
7 marca 2001 r. mężczyzna został skazany na dożywocie za przypisane mu podwójne zabójstwo. Gdy Kraska go usłyszał, był przerażony, krzyczał, że jest niewinny, że to nie on zabił. Policjanci po prostu wyprowadzili go z sali…Od tamtej chwili, przez 19 lat i 7 miesięcy, Kraska był w więzieniu. Dopiero, gdy na światło dzienne wyszła sprawa Tomasza Komendy bliscy Kraski również postanowili zawalczyć o Arkadiusza, bo nikt nie wierzył w jego winę.
Napisali petycję do ministra sprawiedliwości, poinformowali o sprawie media. Ostatecznie nawet sama Prokuratura Regionalna w Szczecinie zaczęła domagać się uniewinnienia Kraski, bo na jaw wyszło, że w śledztwie sprzed lat popełniono przestępstwo, które wpłynęło na orzeczenie sądu.
Jak ustalili dziennikarze śledczy, zajmujący się tą sprawą, policjanci mogli świadomie mataczyć i nakłaniać świadków do składania fałszywych zeznań. W niewinność Arkadiusza Kraski wierzyła nawet matka jednego z zastrzelonych mężczyzn. - Ja się nie dałem, ale prawie 20 lat życia straciłem nieodwracalnie i tak naprawdę to cały czas jest porażka, bo chodzę na "smyczy " ludzi, którzy uważają ,że chyba można skazywać ludzi za darmo. I cały czas czekam i cały czas walczę, a życie już stracone cały czas ucieka - mówi Arkadiusz Kraska.
Gdy sprawą zajął się Sąd Najwyższy, wypuszczenie Kraski na wolność było już tylko kwestią czasu. W 2019 roku Sąd Najwyższy wypuścił Kraskę na wolność, nakazując jednocześnie ponowny proces. Ostatecznie sprawa wróciła do Prokuratury Regionalnej w Lublinie i tu… utknęła.
W Sądzie Okręgowym w Poznaniu odbyło się właśnie w środę (17 kwietnia) posiedzenie w sprawie decyzji prokuratury, która zawiesiła to śledztwo, bo nie udało się prokuratorom przesłuchać świadka incognito, który przebywa za granicą. Sąd uchylił postanowienie o zawieszeniu śledztwa, bo uznał, że przesłuchanie tego człowieka jest kluczowe dla sprawy. - Przez tego świadka spędziłam 20 lat w więzieniu, a teraz on lekceważy wezwania do prokuratury - mówił wzburzony Arkadiusz Kraska. - Moim zdaniem jest to przeciąganie sprawy i przewlekłość - ocenia na koniec mężczyzna.