Kierowca MPK został skatowany przez pasażerów! Sąd bezlitosny dla oprawców
Dla pana Tadeusza bycie kierowcą to coś więcej niż tylko przewożenie osób. - Nie wyobrażam sobie nie zareagować, gdy któremuś z moich pasażerów dzieje się krzywda - mówi. Tak właśnie zachował się 27 października ubiegłego roku. Było późne popołudnie, gdy do autobusu, który prowadził, weszły cztery osoby. Dwóch mężczyzn i dwie kobiety. Zachowywali się głośno, pili alkohol. Świętowali, że Mikołaj M. wyszedł z więzienia. W pewnym momencie jeden z pasażerów chciał nagrać całą sytuację. Nie zdążył jednak włączyć nagrywania, gdy partnerka Mikołaja S. krzyknęła, że są nagrywani.
Zobacz także: Poznań: Skatowali pana Tadeusza, kierowcę MPK. "Nie ujdzie im to płazem". 40-latek zatrzymany
Jeden z mężczyzn zareagował natychmiast i bez zastanowienia spoliczkował współpasażara. W lusterku zauważył to kierowca autobusu. Zatrzymał się i wyszedł, prosząc o spokój i zostawienie młodego mężczyzny. To zadziałało na Mikołaja M. i Mikołaja S. jak płachta na byka. Ruszyli do kierowcy i zaczęli okładać go pięściami.
Byli bardzo brutalni, uderzali w głowę. - Trzymałem się poręczy i czułem jak mnie katują. To była cała seria uderzeń - relacjonuje pan Tadeusz. Po wszystkim napastnicy uciekli, a kierowca autobusu trafił do szpitala. Groziła mu ślepota. Skończyło się na szyciu powiek, pękniętym oczodole i złamanym nosie. - 3 miesiące byłem za zwolnieniu lekarskim - mówi mężczyzna. Napastników zatrzymała policja. W sądzie, na pierwszej i ostatniej rozprawie, przepraszali skatowanego kierowcę autobusu.
Czytaj: Poznań. Troje policjantów rannych w wypadku! Radiowóz przewrócił się po zderzeniu z renaultem
- Żałuję tego, co zrobiłem - mówił Mikołaj S. - Jestem uzależniony od alkoholu i wtedy też byłem pod wpływem - tłumaczył swoje zachowanie.
Sąd postanowił, że za skatowanie kierowcy autobusu, mężczyźni idą za kratki. Mikołaj S. na 2 lata i 8 miesięcy, a Mikołaj M. na 2 lata. Muszą też zapłacić panu Tadeuszowi zadośćuczynienie. Mikołaj M. 5 tysięcy złotych, a Mikołaj S. 10 tys.zł dla kierowcy autobusu i 500 złotych dla mężczyzny, którego spoliczkował. Wyrok nie jest prawomocny.