Dramat rozegrał się 20 kwietnia 2023 roku. Zwłoki swoich dwóch córeczek i poronioną Krystynę odkrył mąż kobiety, gdy wrócił do domu po pracy. Najpierw mężczyzna znalazł ciało jednej z córek, a potem zakrwawioną żonę. Od razu zadzwonił po pomoc, a ratownicy znaleźli ciało drugiej z dziewczynek. Kobieta żyła, leżała w brodziku, ale dziewczynek - Jadzi (9 l.) i Madzi (13 l.) - nie udało się uratować.
Zobacz: Madzia i Jadzia zginęły z rąk ukochanej mamusi! Ich tata łkał nad białymi trumienkami
Dla wszystkich szybko stało się jasne, że za okrutną zbrodnię ma na sumieniu właśnie Krystyna K. Młodszą córeczkę udusiła, a starszej zadała kilkadziesiąt ran nożem, głównie w szyję i głowę. Przed zabójstwem wysłała do miejscowego sądu rodzinnego dziwny list, po którym sąd chciał zająć się sprawą rodziny, ale także Olą, najstarszą córką małżeństwa, dziewczynką z niepełnosprawnością, która w chwili morderstwa była w szkole. Krystyna K. przyznała się do zabójstwa dwóch córek i wszystko szczegółowo opisała, więc postawienie jej zarzutów było tylko formalnością, ale prokuratura wszystko skrupulatnie weryfikuje. – Prokurator przedstawił kobiecie dwa zarzuty dotyczące zabójstwa – przekazał Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Tymczasem, mimo że od zbrodni minął już rok, śledczy cały czas nie znają odpowiedzi na pytanie, czy kobieta była poczytalna.
- Biegli prosili o dodatkowy termin, ale nie dotrzymali go - mówi Super Expressowi Meler. Śledczy są już bardzo zniecierpliwieni, bo wciąż nawet nie wiedzą, co jest przyczyną niedostarczenia przez psychiatrów opinii.
Jeśli okaże się, że kobieta w chwili popełniania zbrodni nie mogła rozpoznać znaczenia swojego postępowania lub pokierować nim, to biegli uznają, że miała całkowitą niepoczytalność. Wtedy trafi do zamkniętego szpitala psychiatrycznego, ale proces za zabójstwo nie odbędzie się.
Krystyna K. cały czas pozostaje w areszcie.