Potworna tragedia w Kobylej Górze! Z domu znaleziono zwłoki małych dzieci
Aktualizacja: godz. 14:20
Policja przekazała, że ojciec zamordowanych dziewczynek został zwolniony. - Nie zakładamy żadnego scenariusza. Analizujemy wciąż ślady - mówi Andrzej Borowiak.
W czwartkowe (20 kwietnia) wczesne popołudnie ratownicy medyczni dostali wezwanie do jednorodzinnego domu w Kobylej Górze. To, co zastali na miejscu jest przerażające. Po wejściu do środka odkryto ciała dwóch dziewczynek. To 9-letnia Jadzia i 13-letnia Madzia.
Służby ratownicze miał o wszystkim powiadomić ich ojciec. To nie wszystko, bo po dojeździe na miejsce służby musiały jeszcze przystąpić do reanimacji matki dziewczynek, 47-letniej Krystyny K., która jak informuje PAP, miała rany cięte, podobnie jak 13-latka, natomiast ślady duszenia miały zostać ujawnione na ciele młodszej z sióstr.
Po przywróceniu kobiecie funkcji życiowych została ona zabrana śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Kaliszu.
Tragedia w Kobylej Górze. Policja zatrzymała ojca dziewczynek, Jana K.
Teren domu, gdzie rozegrały się te potworne wydarzenia, został ogrodzony przez policję. Jak udało się ustalić dziennikarce "Super Expressu", na miejscu mają odbyć się czynności z udziałem ojca dziewczynek, a mężem Krystyny, Janem K. - Mężczyzna został wypuszczony. Nie zakładamy żadnego scenariusza. Analizujemy wciąż ślady - mówi Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. Kluczowe na pewno będą wyniki sekcji zwłok. Wciąż nie wiadomo, kto był sprawcą zdarzenia.
Według zebranych przez nas informacji, 19 kwietnia miało odbyć się posiedzenie w sądzie, w sprawie zmiany opiekuna dla trzeciej, najstarszej córki, która jest niepełnosprawna. Matka, Krystyna K. miała złożyć w sądzie niepokojące pismo. W związku z tym, sąd postanowił wszcząć z urzędu postępowanie o zmianie opiekuna dla niepełnosprawnej córki. Szczegóły pisma wciąż pozostają tajemnicą.
Wiadomo, że kobieta jest obecnie w szpitalu w śpiączce farmakologicznej i walczy o życie.