- Koledzy Michała Rosiaka nie mówią prawdy? - takie pytanie postawił detektyw Bartosz Weremczuk, prywatny detektyw zajmujący się sprawą zaginięcia 19-latka.
Okazuje się, że tylko jeden z kolegów Michała zgodził się na takie badanie. - Niestety zgodziła się tylko jedna osoba Jacek A. Pozostali nie wyrazili zgody... Nie angażują się również w poszukiwania - czytamy w komunikacie agencji detektywistycznej Weremczuk & Wspólnicy.
Koledzy mieliby odpowiedzieć na pytania ułożone przez psychologa specjalistę z zakresu badań wariograficznych i naszych detektywów.
- Badania są często przeprowadzane przez prokuraturę i sądy. Taki test jest wiarygodny w 95-98%. Czy mają coś do ukrycia? Sprawdzimy to... - kończy swój komunikat agencja detektywistyczna.
Co się stało z Michałem?
Michał w nocy z czwartku (17 stycznia) na piątek (18 stycznia) bawił się w nocnym klubie w okolicach Starego Rynku. Wyszedł około godz. 1:00 w nocy i do tej pory nie ma z nim kontaktu. 19-latek jest szczupłej budowy ciała i ma około 190 cm wzrostu, ma niebieskie oczy i lekki zarost. W dniu zaginięcia ubrany był w czarne spodnie, czarną koszulkę typu polo oraz czarną kurtkę.
Od ponad tygodnia szuka go policja, agencja detektywistyczna, a także znajomi. Ostatni raz widziany był o godz. 1:36 na przystanku na Garbarach, w okolicach którego został znaleziony jego telefon. Jego obecność zarejestrowała kamera zamontowana na autobusie. Kolejny "nocny" podjechał na zatoczkę na Garbarach o godz. 3:06, ale wtedy już tam nie było zaginionego.
W sobotę 26 stycznia Michała w okolicach Warty i Cytadeli szukali znajomi, rodzina i ochotnicy. Do Poznania przyjechali także mieszkańcy z rodzinnej miejscowości zaginionego - Turku, którzy włączyli się w poszukiwania. To także nie przyniosło żadnego rezultatu.
Osoby, które mają jakiekolwiek informacje na temat zaginionego proszone są o kontakt z funkcjonariuszami z Komisariatu Policji Poznań Nowe Miasto pod nr tel. 61 841-23-11 lub 112.