Kolejne tragedie na cmentarzach są nieuniknione?! Prawnicy bezradnie rozkładają ręce

i

Autor: Paweł Jaskółka/ archiwum prywatne Kolejne tragedie na cmentarzach są nieuniknione?! Prawnicy bezradnie rozkładają ręce

Śmiertelnie niebezpieczne krzyże! Kto odpowiada za tragedię na cmentarzu w Łopiennie? Prawnicy mają problem!

2021-07-03 7:31

Pogorszył się stan Marysi Muchy (5 l.), którą na początku czerwca przygniótł nagrobek na cmentarzu w Łopiennie (woj. wielkopolskie). - Cieszyliśmy się że już Marysia zdrowiej, że nabiera sił i szybko się zaczęła regenerować, a od dwóch dni straciła swoją siłę - informuje pani Beata, mama dziewczynki. Tymczasem w Prokuraturze Rejonowej w Gnieźnie trwa śledztwo w sprawie cmentarnej tragedii. - Sytuacja tej sprawy jest bardzo skomplikowana. Jest duży problem w ustaleniu karnej odpowiedzialności - mówi Super Expressowi Małgorzata Rezulak Kustosz, szefowa gnieźnieńskich śledczych.

Niewyobrażalna tragedia rozegrała się w małej wsi niedaleko Gniezna (woj. wielopolskie) na cmentarzu parafialnym. Marysia z rodzicami i siostrą przyjechała odwiedzić grób tragicznie zmarłego rok temu brata. Z grobem brata sąsiaduje nagrobek powojenny i gdy dziewczynka przechodziła obok niego, nagle runął na Marysię ciężki, duży, kamienny krzyż. Rodzice w tym czasie zapalali znicz. Nie mieli nawet szans zareagować, bo nic nie zapowiadało takiego obrotu spraw. Marysia helikopterem została przetransportowana do szpitala w Poznaniu, gdzie lekarze od razu przystąpili do operacji. Dziewczynka dochodzi teraz do siebie pod czujnym okiem specjalistów. Po urazie głowy jest stan wciąż jest niepewny. - Raz jest lepiej, raz gorzej - ocenia jej mama. Dziewczynka odzyskała przytomność, je samodzielnie, ale nadal nic nie mówi. Porusza się na wózku, a i to jest dla niej ogromny wysiłek. Przed dziewczynką jeszcze na pewno długa i kosztowna rehabilitacja, w której można jej pomóc, między innymi przekazując jej fundusze na ten cel.

CZYTAJ: Poruszający gest mamy 5-latki, którą przygniótł krzyż. Chce wyglądać jak córka. Łzy płyną do oczu

W Prokuraturze Rejonowej w Gnieźnie trwa już śledztwo w tej sprawie, ale mimo że minął już prawie miesiąc od tragedii nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów. Jak zapewnia prokurator Małgorzata Rezulak Kustosz śledztwo jest bardzo intensywne.

- Przeprowadzane są czynności dowodowe, na temat przyczyny wypadku będzie się musiał wypowiedzieć biegły, między innymi z zakresu mechanoskopii - mówi prokurator Rezulak Kustosz.

Najważniejszy problem jest jednak teraz w ustaleniu, kto odpowiada za stan nagrobek na cmentarzu. - Przepisy w tej kwestii nie są jednoznaczne. Badamy je - mówi pani prokurator, wskazując na lukę prawną. Cmentarz, na którym doszło do tragedii to cmentarz parafialny, nad którym opiekę sprawuje ksiądz z miejscowej parafii. - Ja odpowiadam tylko za czystość na cmentarzu, wywóz śmieci i opłotowanie. Za nagrobki odpowiadają rodziny osób tam pochowanych - przekonuje ks. Robert Waszak z Łopienna.

Prokurator Rezulak Kustosz ani nie zaprzecza, ani nie potwierdza. - Mamy problem w ustaleniu karnej odpowiedzialności w sprawie tego wypadku - mówi.

Kwestię, że trudno o jednoznaczną odpowiedź w sprawie odpowiedzialności na cmentarzu potwierdza mecenas Bartosz Bednarek z Kancelarii Machyński, Ruszkiewicz i Partnerzy w Poznaniu. Zgodnie z treścią art. 2 ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych utrzymanie cmentarzy i zarządzanie nimi należy do właściwych wójtów (burmistrzów, prezydentów miast), na których terenie cmentarz jest położony lub do związków wyznaniowych, jeśli tak jak w tym przypadku jest to cmentarz parafialny.

- Skoro to był cmentarz prowadzony przez parafię (w imieniu, której działa proboszcz), to ta parafia odpowiada za bezpieczeństwo użytkowników cmentarza. Znane są sprawy, w których zasądzono zadośćuczynienie od parafii z uwagi np. na przewrócenie się drzewa na użytkownika cmentarza. Powyższe wskazuje, iż odpowiedzialność parafii za ten wypadek nie jest wykluczona - mówi mecenas Bartosz Bednarek.

Adwokat od razu jednak dodaje, że parafia odpowiada na zasadzie winy. - W konsekwencji, podjęcie przez parafię odpowiednich czynności zapobiegawczych mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa użytkowników cmentarza (np. regularne przeglądy drzew, czy starych nagrobków) może być wystarczające dla uchylenia się przez parafię od odpowiedzialności za wypadek. Pytanie, jak było w tym przypadku - mówi mecenas Bednarek.

Czy proboszcz dbał o cmentarz? - Fakt przewracania starych nagrobków przez przedstawicieli parafii po tym zdarzeniu sugeruje, że parafia zaniechała dokonania takich, wymaganych zdrowym rozsądkiem i ogólnymi zasadami bezpieczeństwa, czynności - mówi Bednarek, odnosząc się do tego, że ksiądz dopiero po tragedii, nakazał przewrócenie starych, zniszczonych nagrobków, o czym informowaliśmy w se.pl

Mecenas Bednarek podkreśla jednak, że istnieje również tak zwane „prawo do grobu”. - W takim wypadku osoby bliskie pochowanego w tym grobie zmarłego są dysponentem grobu, jak również są właścicielem nagrobka. Wobec tego to również osoby, którym przysługuje prawo do grobu są odpowiedzialne (również na zasadzie winy) za jego utrzymanie w odpowiednim stanie. Tym niemniej w mojej ocenie nie wyklucza to równoczesnej odpowiedzialności parafii - wszystko zależy od konkretnych okoliczności sprawy - tłumaczy mecenas, który na marginesie dodaje, że znane są wyroki zasądzające zadośćuczynienie za przewrócenie nagrobka od kamieniarza, który sprzecznie ze sztuką postawił nagrobek. Jednakże wiek nagrobka w tej sprawie raczej wyklucza taką możliwość.

Krzyż przygniótł 5-letnią Marysię

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki