Środowe starcie w Jastrzębiu Zdroju zapowiadane było jako hit kolejki. Zarówno GKS, jak i Warta ciągle myślą o awansie do PKO BP Ekstraklasy. Poziom tego spotkania był jednak mizerny, ale najważniejszy był rezultat, a nie styl.
Goście wyszli na prowadzenie w 19. minucie spotkania. Rzut karny na bramkę zamienił Mateusz Kupczak. Chwilę wcześniej Damian Tront zagrał ręką w polu karnym i arbiter nie miał wątpliwości, aby wskazać na jedenasty metr.
Zresztą zagranie ręką odegrało kluczową rolę także przy wyrównującym golu. Piłka odbiła się od rąk Petra Galuski i mimo iż Warciarze sygnalizowali nieregulaminowe zdobycia gola, to sędzia pozostał niewzruszony.
Wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, ale w doliczonym czasie goście zadali ostateczny cios. Mateusz Szczepaniak dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie wbiegał Michał Jakóbowski, który nie miał problemów z pokonaniem bramkarza gospodarzy.
- Spodziewaliśmy się trudnego spotkania, zwłaszcza że rywal zmienił ustawienie, a do tego wyszliśmy na boisko walczyć o punkty po raz pierwszy po długiej przerwie. Gra toczyła się do samego końca, mogło się to skończyć remisem, ale to my zadaliśmy decydujący cios - mówił po meczu szkoleniowiec Warty, Piotr Tworek.
W mediach społecznościowych Zielonych pojawiło się nagranie z szatni. Warto zwrócić uwagę na słowa trenera.
Piłkarze z Poznania nie mają zbyt wiele czasu na regenerację. Już w najbliższą sobotę czeka ich kolejne starcie. Zieloni podejmą w Grodzisku Wielkopolskim Olimpię Grudziądz, która także ma ciągle szansę na awans do PKO BP Ekstraklasy.
- Teraz musimy się dobrze zregenerować, bo już za trzy dni czeka nas spotkanie z Olimpią Grudziądz. Zostało nam jeszcze jedenaście kroków do wykonania - dodał po meczu trener Tworek.
Po 23. kolejkach Fortuna 1. Ligi zespół z Poznania zajmuje drugie miejsce w ligowej tabeli. Zawodnicy Piotra Tworka mają tyle samo punktów, co prowadzące w tabeli Podbeskidzie Bielsko-Biała.