O tym psiaku piszemy od kilku dni. Wszystko zaczęło się od interwencji Towarzystwa Ochrony nad Zwierzętami. Inspektorzy organizacji razu uratowali psiaka w fatalnym stanie. - Na jednej z posesji – w gospodarstwie, w starym zardzewiałym kojcu znaleźliśmy potwornie zaniedbanego psiaka - mówi inspektor TOZ-u, który był na miejscu.
Wolontariusze szybko zawieźli psa do weterynarza. - Miał podwyższoną temperaturę, skakały po nim pchły, miał otwarte rany, starte zęby, był wychudzony, zarobaczony, odwodniony, wstępnie rozpoznaną anemię - wylicza inspektor. Dodatkowo dźwigał na sobie dwa i pół kilograma śmierdzących kołtunów ulepionych z brudu, piasku i odchodów, dlatego po wizycie u weterynarza na psiaka już czekał groomer. Jak się później okazało psina ma cudny pyszczek i jest wyjątkowo sympatycznym zwierzakiem.
Teraz psiak dostał nie tylko nowe imię - bo nazywa się LUCKY - ale także nowe życie. Troskliwi wolontariusze już zauważyli, jak radosnym i pogodnym jest psem. - Uwielbia się przytulać i bawić - mówi inspektor TOZ-u.