Wstrząsającą sprawę opisujemy na naszych łamach od kilku dni. Zuzia zmarła 22 listopada 2021 roku w niewyjaśnionych okolicznościach. Lekarz, który przyjechał do jej mieszkania w Złotowie stwierdził zgon, ale śledczy nie mieli wątpliwości - dziecku ktoś zrobił krzywdę. Sekcja zwłok szybko rozwiała wątpliwości. - Biegły stwierdził czaszkowo-mózgowy uraz głowy. Dziecku złamano ciemieniową kość czaszki - powiedział "Super Expressowi" Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Śledczy aresztowali matkę dziecka - Joannę B. (27 l.) i jej konkubenta - Rafała Z. (28 l.), którzy usłyszeli zarzut zabójstwa. Ani jedno, ani drugie nie przyznają się do tego, żeby cokolwiek zrobili dziecku.
Czytaj też: "Śpij, malutki aniołku". Poruszenie po pogrzebie zakatowanej Zuzi. Serce pęka z żalu
Sprawę poruszyli także dziennikarze programu "Uwaga! TVN", którzy dotarli do Pauliny Marsiske, która reanimowała dziewczynkę. - Dziecko leżało przy otwartym oknie, a Rafał siedział przy stole i grał w grę na telefonie. Dziecko nie oddychało, nie wydawało żadnych dźwięków. Rączki i nóżki miało już zimne. On w ogóle nie reagował na to dziecko – relacjonuje pani Paulina.
Rafał Z. był narkomanem?
W reportażu bardzo mocno podkreślono jakim człowiekiem był Rafał Z. Podczas akcji reanimacyjnej Zuzi zrobił coś strasznego. - Stwierdziłam, że on ma przejąć akcję reanimacyjną, a ja zadzwonię po pogotowie. Wtedy zaczął napie****** dziecko po całym ciele, żeby się obudziło - dodaje pani Paulina, która stwierdziła, że Rafał Z. był pod wpływem narkotyków.
Te domysły potwierdzał jeden z kolegów 28-latka. - Był porywczy. Zażywał narkotyki i zdarzało mu się bić dzieci, szarpać je, krzyczeć na nie. Zwracałem mu nie raz na to uwagę, ale nic sobie z tego nie robił. Amfetaminę zażywał nagminne, robił dwutygodniowe przerwy na półroczne okresy brania. Zwracaliśmy mu w pracy uwagę, żeby przestał, ale twierdził, że wszystko ma pod kontrolą – opowiada pan Darek w reportażu "Uwaga! TVN". Rafałowi Z. po tragedii pobrano krew do badań toksykologicznych
Polecany artykuł:
Konkubent matki Zuzi był tyranem?! "Zażywał narkotyki i bił dzieci" [UWAGA! TVN]
Rafał Z. ma na koncie wyrok za znęcanie się nad byłą żoną, z którą ma córkę Wiktorię. Jego była partnerka także wypowiedziała się w reportażu. - Przez kilka lat znęcał się nade mną, bił. Przychodził do domu pijany, nie pasowało mu, że jest bałagan, przeszkadzało mu wszystko i dostawałam za to. Kiedy złamał mi trzy kości twarzy wiedziałam, że trzeba to zakończyć. Nie nadawał się na męża i ojca – przyznała pani Patrycja.
28-latek pochodzi z małej wioski, która znajduje się w gminie Krajenka. Nie utrzymuje jednak kontaktów ze swoimi rodzicami. - Od ośmiu lat nie utrzymuje z nami żadnego kontaktu. Nawet nie wiedzieliśmy, że ma partnerkę i dziecko - powiedziała jego matka. - Mogli oddać je nam, próbowalibyśmy wychować go na ludzi, a teraz muszą ponieść konsekwencje. To nieludzkie – przyznaje kobieta wspólnie ze swoim mężem.
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią zdjęć:
Roztrzaskali głowę małej Zuzi. Dzisiaj będzie wśród aniołków
6-tygodniowa Zuzia nie żyje. Nic nie wskazywało na przemoc domową?
Zuzia urodziła się w Bydgoszczy. Chwilę później przeprowadziła się z matką i starszym rodzeństwem do Złotowa. Ośrodek pomocy społecznej zainteresował się losem dziewczynki kilka dni przed śmiercią. Pracownicy byli w domu Joanny B. i Rafała Z. w dniu tragedii.
- Informacja o śmierci dziecka była szokiem dla wszystkich, a szczególnie dla pracowników, którzy byli w tym domu kilka godzin wcześniej. Ta matka nie sprawiała wrażenia, że panuje tam przemoc. W mieszkaniu był porządek, dzieci się bawiły, oglądały bajki. Nie było przesłanek, żeby to dziecko zabrać z tego domu. To był nasz pierwszy kontakt z tą rodziną - powiedział Piotr Brewka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Złotowie.
Zuzia dwa dni przed śmiercią wyszła ze szpitala. Trafiła tam wyziębiona i niedożywiona. Nikt jednak nie pomyślał, że dziewczynce dzieje się krzywda. Prokuratura zbada, czy można było zapobiec przestępstwu, czy ktoś powinien zareagować wcześniej.