Cała wieś drży przed koronawirusem

i

Autor: Parafia św. Augustyna w Czapurach Cała wieś drży przed koronawirusem

Koronawirus. Kim była kobieta, która zmarła w Poznaniu?

2020-03-12 13:30

Mamy pierwszy śmiertelny przypadek koronawirusa w Polsce! W czwartek w Szpitalu Miejskim im. J. Strusia w Poznaniu zmarła 57-letnia mieszkanka Czapur. Kobieta była w ciężkim stanie, a lekarze od początku walczyli o jej życie. Zakażeni śmiertelnym wirusem z Chin są także członkowie jej rodziny. Kim była zmarła na koronawirusa kobieta?

Koronawirus w Poznaniu

Covid-19 zaczął zbierać swoje śmiertelne żniwo. W Szpitalu Miejskim przy ul. Szwajcarskiej w Poznaniu zmarła 57-letnia mieszkanka  Czapur (woj. wielkopolskie). To pierwsza ofiara śmiercionośnego wirusa z Chin. Kobieta najprawdopodobniej zaraziła się od swojej znajomej, która z kolei wróciła z Włoch. - Jesteśmy załamani i przerażeni - mówi Waldemar Waligórski, sołtys wsi, z której pochodziła kobieta.

57-latka trafiła do szpitala w Puszczykowie z objawami silnej infekcji w ubiegły piątek. Początkowo nikt nie podejrzewał u kobiety koronawirusa. Dopiero po dwóch dniach, po szczegółowych rozmowach lekarze zaczęli podejrzewać, co może być przyczyną tak ostrego zapalenia płuc. 57-latka miała kontakt ze znajomą, która wróciła z Włoch, ale sama musiała przejść Covid-19 bardzo łagodnie, bo miała głównie katar. Niestety pani Barbara od lat się leczyła przyjmowała leki.

Koronawirus. Wygłodniałe zwierzęta TERRORYZUJĄ miasto! [WIDEO]

- Słyszeliśmy, że miała cukrzycę i alergię - mówi Waligórski. Ze swoimi schorzeniami do tej pory świetnie sobie radziła. Przed atakiem Sars-Cov-2. była zresztą na pielgrzymce w Górce Klasztornej i nic nie wskazywało, że sprawy mogą przybrać trak dramatyczny obrót. Koniec końców kobieta trafiła do szpitala zakaźnego w Poznaniu, ale jej stan od początku był bardzo poważny. Lekarze podjęli heroiczną walkę o jej życie. Niestety… przegrali.

Nie ma w Czapurach osoby, która powiedziałaby coś złego o pani Barbarze. 57-letni psycholog, dyrektorka jednej z poradni psychologiczno - pedagogicznych w Poznaniu była znana i lubiana przez wszystkich.

Pandemia a epidemia. Czym się różnią?

- Sympatyczna, zawsze uśmiechnięta i chętna do pomocy - mówią o niej jej znajomi. Ci, którzy ją znali dodają, że kochała swoją pracę. Cały czas się dokształcała. Specjalizowała się w diagnozie psychologicznej małych dzieci. Wiedziała wszystko o gotowości szkolnej, dysleksji, dysortografii, dysgrafii, dyskalkulii oraz upośledzeniu umysłowym. Prowadziła także zajęcia ze studentami oraz radami pedagogicznymi.

Poza tym działała w swojej wsi. Była przede wszystkim blisko kościoła. Razem z mężem Grzegorzem, który był szafarzem, założyła Wspólnotę Świętej Moniki, grupę rodziców, dziadków, rodziców chrzestnych oraz świadków bierzmowania modlących się za swoje: dzieci, wnuki, chrzestniaków, synowe, zięciów, podopiecznych. - Spotykali się w każdy drugi poniedziałek miesiąca, żeby adorować Najświętszy Sakrament - informuje ks. Rafał Nowak, proboszcz parafii Św. Augustyna w Czapurach.

57-latka miała męża, dwóch synów i córkę. Mąż oraz córka także są zakażeni koronawirusem i przebywają w poznańskim szpitalu.

Tatry zamknięte dla turystów! Co z tymi, którzy są w schroniskach?

Koronawirus w Polsce

To jest już pandemia! Liczba zakażonych koronawirusem w Polsce rośnie każdego dnia. Najnowsze doniesienia o sytuacji w kraju i na świecie można śledzić w naszej RELACJI NA ŻYWO.

Pacjentka z Poznania zmarła na koronawirusa

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki