We wtorek (22 czerwca) po godzinie 13:00 nad Poznań przyszły ciemne chmury. Chwilę później rozpoczął się armagedon. W sumie do godzin wieczornych wielkopolscy strażacy zostali wezwani do ponad 1,7 tys. interwencji w związku z burzami, które przeszły nad regionem.
- W głównej mierze zgłoszenia dotyczyły zalanych posesji, piwnic, podziemnych garaży, ale nie obyło się również bez interwencji w charakterystycznych obiektach aglomeracji poznańskiej jak poznańskie szpitale, poznańskie ZOO, czy Port Lotniczy Ławica - informowali strażacy.
W kulminacyjnym momencie ok. 7 tysięcy odbiorców w rejonie Poznania nie miało prądu, nie kursowały tramwaje, a podróż samochodem graniczyła z cudem. Obecnie ruch odbywa się bez większych problemów. Mimo to strażacy ciągle otrzymują kolejne zgłoszenia. Głównie chodzi o zalane piwnice i garaże.
Najbardziej dramatyczna akcja dotyczyła zarwanego dachu sali sportowej na osiedlu Pod Lipami. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale straty są bardzo duże.
Zalany został także Szpital Kliniczny, gdzie wysłano żołnierzy WOT o czym poinformował szef MON Mariusz Błaszczak.
- Żołnierze WOT ruszają do Poznania. Terytorialsi będą pomagać w zalanym Szpitalu Klinicznym przy ul. Przybyszewskiego. Żołnierze pomogą w pracach porządkowych oraz przygotują placówkę do ponownego uruchomienia - napisał Błaszczak na Twitterze.
Wiele na to wskazuje, że wtorkowa ulewa była rekordową w historii Poznania. Stacja meteorologiczna, która znajduje się na terenie Ogrodu Dendrologicznego UPP, pokazała, że spadło 111,96 mm deszczu! Do tej pory rekord zanotowano w lipcu 1997 roku i było to zaledwie 60 mm.