TV
Radio
Wideo
Arkadiusz Łakatosz, ps. Hoss był ścigany przez 1,5 roku przez policję z kilku państw europejskich. Tylko w Polsce jest podejrzany o dokonanie oszustw na łączną kwotę 1,4 mln zł. Wreszcie udało się go zatrzymać przed dwoma tygodniami w Warszawie.
Ku powszechnemu zdziwieniu sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury o areszt dla mężczyzny podejrzanego o kradzież tak znacznej kwoty i kierowanie grupą przestępczą. Hoss został wypuszczony za kaucją w wysokości 300 tys. zł i objęty dozorem policyjnym. W jego ramach miał zgłaszać się pięć razy w tygodniu na komisariat w Poznaniu, bo tutaj miał przebywać do czasu rozpoczęcia procesu.
Polecany artykuł:
Arkadiusz Łakatosz pojawił się na komisariacie jednak tylko raz. W trzy kolejne dni już się nie pojawił, co jego obrońca tłumaczył kłopotami zdrowotnymi. Dopiero po złożeniu zażalenia przez prokuraturę na brak aresztu, sąd zdecydował się aresztować mężczyznę.
W piątek wielkopolska policja poinformowała jednak, że Arkadiusza Łakatosza nie zastali pod adresem, który wskazał jako miejsce swojego pobytu. Także jego rodzina nie wie, gdzie może przebywać.
W tej sytuacji reakcja prokuratury była natychmiastowa.
- Wydane jest postanowienie w przedmiocie poszukiwania podejrzanego listem gończym - powiedziała w rozmowie z PAP-em prok. Magdalena Sowa z warszawskiej prokuratury okręgowej.
"Zgodnie z treścią listu gończego wzywa się każdego, kto zna miejsce pobytu poszukiwanego do zawiadomienia o tym najbliższej jednostki policji lub prokuratora (art. 280 par.1 pkt. 4 kpk). Ostrzega się, że za ukrywanie poszukiwanego lub dopomaganie jemu w ucieczce grozi kara pozbawienia wolności do lat 5 (art. 239 par. 1 kk)" - czytamy w komunikacie policji.
Osobom, które przekażą informacje o miejscu pobytu Hossa, policja zapewnia anonimowość.
Podcasty
Playlisty tematyczne
