Eugeniusz P. to był poczciwy, spokojny i serdeczny człowiek. - Z wszystkimi żył bardzo dobrze. - mówią znajomi mężczyzny. Rok temu pochował swoją żonę i w dużym domu na skraju miasteczka mieszkał z najmłodszym synem Mateuszem. - Gienek pomagał bratu w szklarniach - mówią sąsiedzi ofiary i wciąż nie mogą uwierzyć, że coś tak potwornego spotkało tak dobrego człowieka.
W poniedziałkowy poranek brat pana Eugeniusza odkrył, że ktoś rzucił się na mężczyznę z nożem i podciął mu gardło. - Krew była wszędzie nawet na werandzie, ale w domu nie było widać śladów jakiejś wielkiej bijatyki - mówi jeden z sąsiadów. Co wydarzyło się złego w tym domu, że finał okazał się tak tragiczny? Nieoficjalnie wiadomo, że zatrzymany został syn ofiary, ale na razie nie usłyszał jeszcze żadnych zarzutów. Czy to on stoi za krwawą rzezią? - Trwa sekcja - mówi przedstawiciel prokuratury. - Być może jutro będzie wiadomo coś więcej - dodaje Smętkowski.
Mateusz P. również był w okolicy lubiany, chociaż niektórzy opisują go jako zamkniętego w sobie samotnika. Wiadomo, że pod koniec roku stracił pracę.