Sytuacja miała miejsce w niedzielne południe na ul. Leśmiana w Gnieźnie. Od dłuższego czasu biegał tam pies, który zaatakował małą syrenkę, która przybłąkała się z pobliskich pól. Portal gniezno24.com opisuje, że agresywne zwierzę nie reagowało w ogóle na próby odstraszenia go przez mieszkańców.
To wszystko widać na filmie, na który pojawił się w lokalnych mediach. Nagranie jest naprawdę straszne.
Na miejsce zostały wezwane służby, który zastały martwą sarenkę. Po psie nie było śladu. Rozpoczęły się poszukiwania właściciela krwiożerczej bestii, który sam zgłosił się do Straży Miejskiej. Wytłumaczył on, że pies przedostał się przez ogrodzenie płotu ze zwykłej siatki drucianej, którą przegryzł. Opowiedział, że posiada tego psa od ponad roku i zawsze był spokojny.
Weterynarze twierdzą, że u czworonoga zadziałał instynkt łowny i dlatego zaatakował sarenkę. Pies ma jednak zostać poddany badaniu. - Pies ma zostać zbadany, a lekarz określi czy ten pies jest niebezpieczny, czy coś mu dolega, wymaga kwarantanny czy obserwacji. Prowadzimy czynności wyjaśniające w kierunku wykroczenia z artykułu 77 Kodeksu wykroczeń. Czy będą wyciągnięte konsekwencje, to wykaże postępowanie - stwierdził Tomasz Francuszkiewicz, komendant Straży Miejskiej w Gnieźnie w rozmowie z lokalnym portalem.
Właścicielowi zwierzęcia za niedostateczne dopilnowanie psa może grozić kara ograniczenia wolności, grzywna lub nagana.