2 grudnia poznańska policja poinformowała, że Ewa Tylman prawdopodobnie nie żyje, a udział w jej śmierci miał jej kolega, Adam Z., który jako ostatni widział zaginioną kobietę. Podczas eksperymetnu policyjnego mężczyzna miał przyznać, że kobieta poślizgnęła się i wpadła do Warty. Zamiast jej pomóc, zatrzymany spanikował i uciekł. Według Krzysztofa Rutkowskiego podejrzany kłamie.
Ewa Tylman została pobita?
Na konferencji 2 grudnia, po godz. 17, Krzysztof Rutkowski przedstawił kolejny zapis kamer monitoringu. Pochodzą one z okolic wejścia na most Rocha. Nagranie jest bardzo niskiej jakości - w pewnym momencie widać na nim, bardzo niewyraźne, poruszające się punkty. Pracownicy biura detektywistycznego uważają, że może być to scena katowania Ewy Tylman, w której bierze udział więcej niż jedna osoba.
- Adam Z. okłamał policję. To wszystko co przekazał to jest bzdura i kłamstwo - powiedział Krzysztof Rutkowski. Skomentował w ten sposób doniesienia, jakoby śmierć Ewy była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.
Polecany artykuł:
"Wierzę, że moja Ewa żyje"
- Jeżeli to coś, to coś bo nie nazwę tego człowiekiem, bo to nie jest człowiek. Jeżeli to coś skrzywdziło moją córkę, to jest to skandal - powiedział obecny na konferencji ojciec Ewy Tylman. Przyznał, że o rzekomej śmierci swojej córki dowiedział się z telewizji.
- Wierzę, że moja Ewa żyje - dodaje i zapewnia, że dopóki nie będzie znalezione ciało Ewy, nie uwierzy w jej śmierć.
Tymczasem poznańska policja przeczestywała Wartę w poszukiwaniu ciała Ewy Tylman. Poszukiwania przerwano o godzinie 17:00, jutro mają zostać wznowione. Prokuratura nie potwierdza doniesień policji i podkreśla, że nie można mówić jednoznacznie o śmierci kobiety. Ewa Tylman nadal uznawana jest za osobę zaginioną.