30 grudnia 2023 r. 19-letnia Wiktoria G. przywiozła do szpitala dwumiesięczną córkę, u której stwierdzono pęknięcie czaszki. Dziewczynka omdlewała i miała drgawki. - Dziecko wypadło mi z rąk na ziemię - tłumaczyła się matka dziewczynki. Lekarz zdecydował o przewiezieniu Laury do szpitala w Ostrowie Wlkp., a stamtąd niemowlę przetransportowano karetką neonatologiczną do szpitala w Poznaniu na oddział neurochirurgiczny, gdzie przeprowadzono operację. Kobieta i jej partner zostali zatrzymani i aresztowani.
Rodzice oskarżeni o znęcanie się nad córką. Laura miała być bita od urodzenia
W wyniku przeprowadzonego śledztwa postawiono im zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad córką i spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Podczas procesu wyszło na jaw, że dziewczynka mogła być bita od urodzenia. Lekarze przyznali w sądzie, że gdyby nie pilna operacja, to dziecko by zmarło. W prokuraturze oskarżeni częściowo przyznali się do zarzucanych im czynów. Agresje wobec niemowlaka tłumaczyli... płaczem.
Rodzicom grozi od 3 do 20 lat więzienia. Wyrok zostanie ogłoszony 9 września. Prokurator swój wniosek o wymierzenie oskarżonym po 12 lat więzienia uzasadniła społeczną szkodliwością czynu. - To było znęcanie się nad niemowlęciem ze szczególnym okrucieństwem. Dlatego skala żądanego wyroku wynika z powodu potępienia takiego zachowania - podkreśliła prokurator.
Obrońcy podnieśli kwestię niepełnosprawności intelektualnej matki i ojca. Zażądali dla nich o wymierzenie najniższego wymiaru kary, czyli 3 lat więzienia.
- Moja klientka pochodzi z patologicznej rodziny, gdzie alkohol i przemoc były na porządku dziennym, gdzie bicie dzieci było naturalną metodą wychowawczą. Więc ta kobieta ze względu na swoje upośledzenie i doświadczenie szarpania dziecka nie uznawała za przemoc. To nie jest wpisane w jej definicję przemocy – powiedziała PAP adwokat Karolina Skrzypczyńska.
Obrona prosi o najniższy wymiar kary. "Oskarżeni nie do końca rozumieją, co robili"
Powołany do sprawy biegły psychiatra stwierdził, że mimo niepełnosprawności intelektualnej czyny, których dopuścili się oskarżeni były czynami prostymi, jasnymi, zrozumiałymi, więc upośledzenie nie może stanowić podstawy do tego, żeby w jakikolwiek sposób umniejszać jej winę. Z kolei zdaniem biegłego psychologa w przypadku osób z niepełnosprawnością intelektualną występuje też upośledzenie znaczenia swoich czynów. - Powołując się na tę drugą opinię można przyjąć, że oskarżeni nie do końca rozumieją, co robili - powiedziała adwokat.
Czytaj też: Beata zabijała dzieci i znowu zachodziła w ciążę. Nikt nic nie widział. "Chodziła w zimowej kurtce"
Zdaniem mecenas Skrzypczyńskiej sprawa pokazuje, że zawiódł system opieki społecznej nad ludźmi z niepełnosprawnością intelektualną. - Takie osoby w Polsce nie są objęte szczególną opieką, pomocą a nawet nadzorem. Pielęgniarka środowiska zeznała w sądzie, że gdyby wiedziała, że rodzice są upośledzeni to przywiązałaby większą wagę do opieki nad rodziną - powiedziała.
Oskarżeni mieszkali w domu wielorodzinnym mężczyzny z babcią pokrzywdzonej, ciotką, wujkiem i z innymi dziećmi. Nikt z nich nie reagował na to, co się działo. Obecnie dziewczynka ma dziewięć miesięcy i przebywa w rodzinie zastępczej.