Spotkanie na stadionie przy ulicy Bułgarskiej miało ogromny ciężar gatunkowy. Obie ekipy nie mogły być pewne miejsca w górnej części tabeli Lotto Ekstraklasy. W lepszej sytuacji byli jednak goście, którym remis wystarczał do pełni szczęścia. Kolejorz, aby być pewnym miejsca w najlepszej ósemce musiał wygrać. W przypadku innego rezultatu, poznaniacy musieli spoglądać, co dzieje się na innych ekstraklasowych stadionach.
Polecany artykuł:
Od początku bardziej aktywni byli zawodnicy Jagiellonii, którzy przed meczem zgodnie podkreślali, że grają o pełną pulę. - W futbolu wszystko może się zdarzyć. Trzeba wygrać w Poznaniu i nie oglądać się na innych - mówił przed spotkaniem Ireneusz Mamrot, trener gości. Poznaniacy czekali za podwójną gardą, licząc na kontrataki.
W pierwszej połowie poznaniacy się ich nie doczekali. Natomiast w doliczonym czasie sędzia Bartosz Frankowski podyktował rzut karny dla gości. W polu karnym piłkę ręką zagrał Thomas Rogne, a jedenastkę na gola zamienił Jesus Imaz.
Lech przegrywał do przerwy 0:1, ale mimo to w tabeli "live" utrzymywał się w górnej ósemce. Wszystko dzięki Zagłębiu Lubin, które prowadziło z Wisłą Kraków 2:0.
Niewiele brakowało, aby Kolejorz na początku drugiej połowy wyrównał. Mocno głową piłkę uderzał Nikola Vujadinović, ale ta obiła poprzeczkę bramki Mariana Kelemena. Niewykorzystane sytuacje lubią się jednak mścić. Kilka chwil później drugiego gola dla gości zdobył Imaz. W 62. minucie poznaniacy byli jednego gola od wypadnięcia z czołowej ósemki, ponieważ Wisła Kraków zdobyła kontaktową bramkę w Lubinie!
Zagłębie strzeliło jeszcze jednego gola więc na stadionie w Poznaniu wszyscy odetchnęli z ulgą. Kolejorz zagra w czołowej ósemce, ale z taką grą jak w sobotę na wyższe miejsce nie ma, co liczyć!