Choć spotkania Lecha z Legią są uważane za jedne z najważniejszych w polskiej lidze, to nie zawsze stoją na wysokim poziomie. Tak też było tym razem. Kibice zobaczyli piłkarskie szachy zakończone zwycięstwem Kolejorza. Wygranej nie byłoby bez Filipa Marchwińskiego, który wszedł na boisko w 73. minucie meczu.
17-letni pomocnik pojawił się na placu gry przy wyniku 0:0 i potrzebował zaledwie ośmiu minut, aby otworzyć wynik spotkania. Marchwiński doskonale wyłuskał piłkę przed polem karnym, trochę ją poprowadził i pewnym uderzeniem pokonał Radosława Cierzniaka. - To wyjątkowe uczucie. Kolejne z moich marzeń się spełniło - powiedział szczęśliwy 17-latek.
Gol wychowanka dający zwycięstwo z Legią to zawsze wielka chwila w Poznaniu. Już pojawiły się głosy, aby trenerzy jeszcze odważniej stawiali na zawodników z klubowej akademii. - Bardzo się cieszę, że młodzi chłopcy zaczynają decydować o sile tego zespołu. Jestem zadowolony z Filipa i obyśmy takich chłopaków mieli jak najwięcej, bo wiem, że są tacy w Akademii - skwitował Dariusz Żuraw, trener Kolejorza.
W środowym spotkaniu legioniści też mieli swoje sytuacje, ale żadnej nie wykorzystali. - Nie zagraliśmy wielkiego meczu i wiem, że stać nas na lepszą grę. Czasami grając lepiej nie ma się tylu sytuacji co my dzisiaj - podsumował Aleksandar Vuković, trener warszawskiego zespołu.
Tym samym Lech zepchnął Legię z fotelu lidera Lotto Ekstraklasy. Z powrotem na pierwsze miejsce wskoczyła Lechia Gdańsk, która w szalonym meczu pokonała Pogoń Szczecin 4:3. Poznaniacy plasują się na 7. miejscu i mają 4 punkty straty do czwartego miejsca, które może - choć nie musi - dać start w europejskich pucharach.