Do tragedii doszło w 3 września 2020 roku w miejscowości Brzekiniec (pow. chodzieski). Kobieta jechała na swoim szosowym rowerze. Nagle potrącił ją nieznany sprawca, który nie zatrzymał się i nie udzielił pomocy. Kierowca oraz dwójka pasażerów uciekli z miejsca zdarzenia, ale następnego dnia udało się ich zlokalizować na jednej z posesji w Gołańczy. Maciej N. zdążył nawet znaleźć mechanika, który zgodził się naprawić mu auto. Zaskakujące było jego tłumaczenie. Po pierwsze twierdził, że nie wiedział, w co uderzył i myślał, że być może była to sarna. A po drugie, że nie zatrzymał się, żeby sprawdzić, co się stało, bo nie miał przy sobie... prawa jazdy.
Już w grudniu do śledczych dotarła analiza dowodów. Biegły z zakresu wypadków drogowych, patomorfolog i jeszcze kilku innych specjalistów przeanalizowali całość sprawy. Doszli do przełomowych wniosków. To Anna Karbowniczak ich zdaniem przyczyniła się do tego wypadku! - Wyjechała na swoim rowerze z drogi podporządkowanej i wymusiła pierwszeństwo busowi, który nadjeżdżał z jej lewej strony - mówił Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Wiadomo między innymi to z odczytu sportowego zegarka dziennikarki, który zapisywał jej trasę.
Dzisiaj jest już jasne, że Anna Karbowniczak odpowiada za wypadek, a śledztwo w tej sprawie zostało zamknięte.
– Prokurator po przeprowadzeniu wszystkich czynności koniecznych do rozstrzygnięcia niniejszej sprawy wydał przede wszystkim postanowienie o umorzeniu śledztwa w zakresie podejrzanego o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia - Maciejowi N. To zachowanie przede wszystkim podejrzanego, kierującego samochodem, nie nosi w sobie znamion przestępstwa - przyznał prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Polecany artykuł:
Co ze sprawcą wypadku? Zarówno Maciej N., jak i pasażerowie - Mateusz C. i Oliwia P. odpowiedzą na pewno za nieudzielenie pomocy poszkodowanej.
Kim była Anna Karbowniczak?
Anna Karbowniczak była doświadczoną, lokalną dziennikarką. Od wielu lat pracowała w "Chodzieżaninie", "Głosie Wielkopolskim" i portalu "Chodzież NaszeMiasto.pl".
Z notki na stronie wydawcy można się dowiedzieć, że zajmowała się wieloma problemami, z jakimi zmagali się mieszkańcy powiatu chodzieskiego. - Lubi, kiedy wokół dużo się dzieje, bo przecież bycie w centrum wydarzeń to żywioł każdego dziennikarza. A kiedy chce odpocząć - wtedy wsiada na rower i obserwuje powiat z perspektywy dwóch kółek - czytamy w notce.