Komisariat policji w Luboniu

i

Autor: Wielkopolska Policja Komisariat policji w Luboniu. To tutaj 10-letni Kacper przyszedł po pomoc. Chłopiec był ofiarą przemocy ze strony ojczyma.

Luboń: Kacper przyszedł na policję, żeby przerwać piekło! Rodzinie zostawił pożegnalny list [UWAGA TVN]

2021-05-17 21:14

Tego dyżuru policjanci z komisariatu w Luboniu (woj. wielkopolskie) nie zapomną na długo. Pewnego ranka, około godz. 9. w budynku pojawił się 10-letni chłopiec. Kacper był w klapkach i podartej piżamie. Policjantom wyznał, że od lat jest katowany przez ojczyma. Do funkcjonariuszy oraz rodziny 10-letniego Kacpra dotarli reporterzy programu "Uwaga!". Relacje policjantom oraz matki chłopca są wstrząsające.

Policjantom z komisariatu w Luboniu zaskoczył widok 10-letniego chłopca. Kacper przyszedł na policję w podartej piżamie, narzuconej kurtce i klapkach ogrodowych. – Stał przed budynkiem i zaglądał do środka. Jego zachowanie sugerowało, że chce wejść, natomiast coś go powstrzymuje – mówi w rozmowie z dziennikarzami TVN kom. Dariusz Majewski, komendant komisariatu w Luboniu.

Kacper wyznał policjantom, że uciekł z domu, ponieważ jest bity. Wykorzystał nieobecność swoich rodziców i poszedł na komisariat. W domu zostawił pożegnalny list.

Na kartce napisał: „Uciekam z domu. Mamo, żałuję, że mnie urodziłaś, żałuję, że z wami jestem. Do widzenia” – cytuje treść listu matka Kacpra. – Syn znalazł w sobie odwagę, której ja nie miałam przez lata. Odwagę, żeby wstać i wyjść – przyznaje kobieta.

Horror Kacpra miał trwa od kilku lat. 10-latek mieszkał wraz z z ojczymem i 4-letnim bratem. Znajomi twierdzą, że często słyszeli płacz dzieci. – Jego żona nieraz miała podbite oczy. Słychać było różne odgłosy z mieszkania, szczególnie latem, jak były otwarte okna. Płacz dzieci, wyzwiska dzieci – opowiedziała reporterom "Uwagi" jedna ze znajomych rodziny. Inni dodają, że policja przyjeżdżała do ich domu nawet 2-3 razy w tygodniu.

Rodzina była znana policji. Trzy lata temu na wniosek MOPS-u miała założoną niebieską kartę, po tym jak matka została pobita przez męża. Po dwóch latach, mimo przemocy w domu, kartę jednak zlikwidowano.

Brak było współpracy. Policja z uwagi na niebieską kartę monitorowała sytuację. Zwracaliśmy się również do szkoły. Opinie, które do nas spływały były pozytywne – przekonuje Katarzyna Andrzejczak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Luboniu.Przy okazji każdej wizyty policji, rodzina sprawiała wrażenie normalnej i szczęśliwej. Funkcjonariusze widzieli rodzinę bawiącą się razem lub oglądającą telewizję. Ojczym nauczył Kacpra, co ma mówić i jak odpowiadać na pytania policjantów.

Ojczym miał stosować przeróżne kary względem Kacpra. – Dzień wcześniej musiał spać na podłodze, bez przykrycia, poduszki. Ale Kacper w nocy sięgnął po poduszkę i ojczym wszedł do pokoju, zauważył go z poduszką i obudził kopniakiem – opowiadał kom. Majewski w "Uwadze". 10-latek na komisariacie pokazał m.in. nogę i rękę.

Jeszcze bardziej wstrząsające są słowa matki chłopca. Według niej Kacper był karany np. poprzez podnoszenie za uszy czy stanie z wyciągniętymi rękami, czasami przez całą noc. Chłopiec był też bity paskiem i łapany za szyję. – Wszystko odbywało się u syna w pokoju, nie mogłam wtedy tam wchodzić – opowiada matka, która próbowała bronić syna, przez co i ona była bita.

Ojczym karał Kacpra za drobnostki, m.in. za złe zachowanie, czyli za przynoszenie uwag ze szkoły oraz to, że nie potrafił się w spokoju i ciszy zająć młodszym bratem. Kacper jest jej synem z pierwszego małżeństwa. Jej obecny związek trwa 6 lat. Przemoc wobec Kacpra, ojczym zaczął stosować, gdy na świat przyszedł ich syn, który ma teraz 4 lata.

Kobieta nie pracowała. Mąż był przedstawicielem handlowym, psychologiem z wykształcenia. – Żałuję, że nie potrafiłam się postawić – przyznaje. – Może to jest złe, co powiem, ale skazywałam jednego syna, żeby ratować drugiego.

Po przesłuchaniu chłopca na komisariacie, policjanci aresztowali ojczyma 10-latka. Młodszy syn został odebrany matce i trafił do rodziny zastępczej. Kacper z komisariatu pojechał od razu do ośrodka wspomagania rodziny.

Matka Kacpra prosi syna o wybaczenie. – Jestem dumna z tego, co zrobił. Okazał się w tym wszystkim najbardziej dorosły i najbardziej mądry. Strasznie mi brakuje chłopaków. Przepraszam – mówi kobieta.

Prokuratura postawiła ojczymowi oraz matce zarzuty popełnienia przestępstwa psychicznego i fizycznego znęcania się na osobą nieporadną ze względu na wiek. Grozi za to do 8 lat więzienia. O tym, czy dzieci będą mogły w przyszłości wrócić do matki, zdecyduje sąd rodzinny. Obecnie kobieta ma zakaz zbliżania się do chłopców.

2-latek wypadł z okna! Matka piła

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki