Ludzie proszą o spowiedź! Dramatyczna relacja polskiego księdza z Ukrainy [ZDJĘCIA]
W czwartek, 24 lutego 2022 roku, Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę. Cały świat zamarł… W małych Brzozdowcach, w obwodzie lwowskim, jak i w reszcie kraju wybuchła panika.
Zobacz: Pracował w Polsce na budowie, wysadził most w Ukrainie! "Jestem dumny, że go znałem"
- Tworzyły się kolejki po paliwo, po jedzenie i do bankomatów - mówi ks. Pankowiak. Ludzie płakali ze strachu i z bezsilności. Ks. Pankowiak ani razu nie pomyślał, żeby zostawić swoją ukraińską społeczność i ewakuować się do Polski. - Ludzie tutaj są bardzo religijni. Gdy wybuchła wojna, przyszli do kościoła do spowiedzi i modlić się - opowiada ksiądz.
W pierwszą niedzielę (27 lutego) po wybuchu wojny kazanie musiało dotyczyć tragedii, która dotknęła ukraiński naród. - Chciałem dodać otuchy wszystkim i przypomnieć o zaufaniu w Boga i mocy modlitwy - powiedział ksiądz Pankowiak. Gdy duchowny otrzymuje alarm o nalocie, sam kryje się w małym korytarzu swojej plebanii, w miejscu gdzie nie ma okien i modli za pokój. Do kościoła, w którym jest piwnica ma za daleko… Mimo to ani nie ma wątpliwości, że to tutaj jest najbardziej potrzebny.
- Chciałbym też podziękować wszystkim Polakom za pomoc, którą otrzymujemy - powiedział Super Expressowi. Do miejscowości, w której mieszka przyjechał już między innymi agregat prądotwórczy i zapas leków. - Niestety na sklepowych półkach zaczyna brakować jedzenia - mówi zakonnik. W aptekach nie ma leków, w bankomatach gotówki. Wkrótce dołączy do niego współbrat zakonny, który jest też ratownikiem medycznym. - Największy problem jest teraz z lekami i opieką medyczną właśnie - mówi duszpasterz.