Nowe wozy trafiły do czterech wielkopolskich jednostek straży pożarnej. Dwa samochody dostali ochotnicy z powiatu kaliskiego, a po jednym OSP Swrzędz i strażacy zawodowi z poznańskiej JRG-3 w Antoninku. Każdy z wozów kosztuje około miliona złotych. Po ostatnich przeglądach technicznych zapadła decyzja o zamknięciu pojazdów w garażach. Wyszło bowiem na jaw, że waga pojazdu jest zupełnie inna, niż ta deklarowana przez producenta.
- Masa całkowita, określona w świadectwie dopuszczenia pojazdu do ruchu drogowego, z pełnym wyposażeniem i wodą, jest przekroczona o około 1,7 tony. W związku z tym, by nie ryzykować, komendant wojewódzki zadecydował, że do czasu wyjaśnienia sprawy, te cztery wozy nie będą jeździć na akcje - powiedział w rozmowie z TVN24 Sławomir Brandt z wielkopolskiej straży pożarnej.
Samochody muszą mieć nowe certyfikaty
W przetargu na nowe wozy strażackie szczegółowo opisane były elementy z których ma składać się samochód. Z raportu Centrum Naukowo-Badawczego Ochrony Przeciwpożarowej do którego dotarli dziennikarze telewizji wynika, że w wozach stwierdzono szereg nieprawidłowości. Najpoważniejsze z nich to m.in. inna wersja podwozia, inny zderzak, inny materiał poszycia wewnętrznego, czy końcówka rury wydechowej, wyprowadzona bezpośrednio pod zbiornikiem paliwa.
- Producent musi wystąpić o nową certyfikację. Trzeba na nowo sprawdzić pojazdy na specjalnych rolkach, czy pochylniach, żeby sprawdzić jak przy pełnym obciążeniu zachowuje się w różnych sytuacjach. Głównie chodzi nam o drogę hamowania. Wiadomo, że wozy jeżdżą na sygnale, szybko, i czasem niestety dochodzi do sytuacji, kiedy biorą udział w jakimś zdarzeniu drogowym. Bez ważnego certyfikatu, wypadek z udziałem takiego pojazdu, mógłby się wiązać z nieprzyjemnymi dla nas konsekwencjami - dodaje Brandt.
Póki co nie wiadomo kiedy samochody wrócą na ulice. Strażacy zapewniają jednak, że taka sytuacja nie wpływa na bezpieczeństwo mieszkańców wielkopolski.