Do tragicznych wydarzeń w Kłecku (pow. gnieźnieński) doszło w połowie czerwca. Bracia bliźniacy - Mateusz i Patryk razem postanowili wyprowadzić się od matki i wynająć mieszkanie w samym centrum miasta. W poniedziałek wprowadzili się do małego mieszkanka w kamienicy, a w sobotę urządzili parapetówkę, która skończyła się tragicznie. Mateusz G. dźgnął Patryka. 26-latek został przewieziony do szpitala, ale walka medyków o jego życie nie udała się. Mężczyzna zmarł, a Mateusz został zatrzymany przez policję.
Czytaj też: Kłecko. Zabił brata bliźniaka, bo ten nie chciał spać! "Nie planowałem tego"
Na początku stycznia 2022 roku w Sądzie Okręgowym w Poznaniu ruszył proces o zabójstwo. Mateuszowi G. groziło dożywocie. Gdy mężczyzna opowiadał o tamtym feralnym czerwcowym dniu, drżał mu głos. Na koniec zalał się łzami. Pamięta, że postanowili z bratem napić się alkoholu i zapalić marihuanę. - Wyszliśmy z domu i wypiliśmy jeszcze wódkę z jednym kolegą i wróciliśmy - mówił Mateusz. Bracia mieszkali razem w centrum Kłecka (woj. wielkopolskie). - To po powrocie doszło do kłótni między nami - opowiadał mężczyzna. Dlaczego? Mateusz zauważył, że bratu... zamykają się oczy. - Był śpiący, widziałem to, chciałem, żeby poszedł już do łóżka - opowiada Mateusz. To wystarczyło, by Patryk się zdenerwował. Nie chciał iść spać. - Brat chwycił nóż i zaczął nim wymachiwać - opowiada Mateusz, ale tego co wydarzyło się potem nie pamięta. W szale dźgnął brata, ale gdy zobaczył, że jego bliźniak krwawi poszedł po pomoc do sąsiadki.
Podkreślał, że "brat był jego największym przyjacielem". Nigdy mi krzywdy nie zrobił. Nie planowałem tego - mówił w sądzie Mateusz G., zalewając się łzami. Przyznał, że nie wie, dlaczego doszło do tragedii. Niewiele pamięta z tego wieczoru. Mężczyzna przyznał jednak, że przez trzy lata przed zabójstwem brata leczył się z alkoholizmu i narkomanii. - W więzieniu też chcę podjąć terapię - przekonywał, prosząc o najłagodniejszy wymiar kary.
We wtorek (15 marca) zapadł wyrok. Prokurator zażądał 15 lat więzienia, ale sąd orzekł najniższą możliwą karę za takie przestępstwo. Mateusz G. ma spędzić w więzieniu 8 lat. Wyrok nie jest prawomocny.