Tragedia w Wielkopolsce. Pan młody zmarł dzień przed swoim ślubem!
Chociaż historia ich miłości zaczęła się szczęśliwie - niestety nie ma happy endu. Klaudia i Konrad poznali się 2 lata temu i… zakochali w sobie od pierwszego wejrzenia. - Zamieszkaliśmy ze sobą po dwóch miesiąc znajomości. Byliśmy zgodni jak dwie krople wody. To było spełnienie naszych najśmielszych oczekiwań - opowiada kobieta.
Zobacz: Świeca: Martyna i Bartek zginęli dzień przed weselem. Wstrząsające szczegóły wypadku
Gdy dowiedzieli się, że pani Klaudia jest w ciąży byli najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem, a pan Konrad oświadczył się ukochanej. Ślub miał się odbyć pod koniec grudnia. Niestety wydarzyło się coś nieprzewidywalnego… W dzień gdy dostał wylewu - pan Konrad poszedł do sąsiada, z którym się przyjaźnił. Tam mężczyzna nieoczekiwanie nagle zemdlał. - Poszłam tam i siedziałam z nim cały czas, dopóki nie zobaczyliśmy, że odpływa i zaczyna majaczyć. Razem z rodzicami Konrada i przyjacielem w końcu wezwaliśmy karetkę - opowiada Klaudia, a do jej oczu napływają łzy.
Czytaj także: Ich piękną miłość przerwała śmierć. Tragedia dzień przed ślubem w Wielkopolsce
Lekarze walczyli o 35-latka kilkadziesiąt godzin. Niestety bezskutecznie… - W ostatnich chwilach świadomości patrzył mi się w oczy, mówił jeszcze, że mnie kocha i się ciągle tak pięknie uśmiechał. Mój niedoszły mąż miał taki piękny uśmiech... - opowiada kobieta.
Mężczyzna dostał wylewu na 14 godzin przed własnym ślubem. Ślub nie miał być wystawny, ale rodzinny i uroczysty. - O godzinie 12 wszyscy mieliśmy się zebrać w urzędzie. To miał być ślub cywilny tylko dla najbliższej rodziny i najbliższych przyjaciół. Później mieliśmy iść na poczęstunek do restauracji - opowiada pani Klaudia i dodaje, że nie chcieli ryzykować ze względu na sytuację epidemiologiczną.
Pani Klaudia była poza tym w zaawansowanej ciąży. - Razem czekaliśmy na narodziny naszej córeczki Łucji, ale stało się, że z jej narodzin muszę się cieszyć bez niego - mówi smutno kobieta. Po pogrzebie pani Klaudia postanowiła zrobić album dla ich córeczki. - Nagram również dla niej dysk z filmami taty, żeby poznała go chociaż w malutkiej części. Konrad zostawił w każdym z nas część siebie i teraz wystarczy je tylko pozbierać... Idzie to powoli, ale na spokojnie, mamy ciągle dużo czasu - mówi kobieta. Mała Łucja urodziła się pod koniec stycznia. - Łucja to prawdziwa wojowniczka, urodziła się naturalnie. Poród poszedł naprawdę gładko. Będzie charakterna i silna, tak jak jej rodzice - mówi pani Klaudia.
Pani Klaudia bardzo przeżywa śmierć swojego narzeczonego. - Ale wierzę w to, że nas nie opuścił. Na pewno tego nie chciał i teraz też nie chce, on ciągle jest tu z nami i wspiera nas ze wszystkich sił. My też staramy się być dla niego silni. Był jedynym synem swoich rodziców. Dobrze, że urodziła się nasza Łucja, bo nie wiem co by było z nimi później, gdyby myśleli, że zostają na starość sami… Nasz Kondziusia czuwa nad nami wszystkimi… - mówi kobieta.