Zadali Pawłowi aż 35 ciosów nożem, a na szyi zawiązali wąż ogrodowy!
Gdy 17-letni Krystian R. dowiedział się o pobiciu swojej mamy przez jej partnera, wpadł w szał. - Zadzwonił do mnie mój wujek i powiedział, że trzeba mamę zawieźć do szpitala, bo została pobita - opowiadał na sali rozpraw, w czasie pierwszego dnia procesu, Krystian R.
Anna R. miała połamane żebra, a ponieważ Krystian zawoził mamę do szpitala z Matyldą B. i Danielem Cz., to od razu z nimi postanowił odnaleźć Pawła A. Pojechali do niego na działkę, weszli do altany, w której spał i tam zaczęła się rzeź.
Zobacz: Zadali Pawłowi aż 35 ciosów nożem, a na szyi zawiązali wąż ogrodowy!
- Paweł leżał na tapczanie. Od razu rzuciłem się na niego z pięściami, bo przed oczami miałem wizerunek mamy - mówił Krystian R. Ciosy zadawał w głowę. Potem chwycił nóż, który leżał niedaleko.
- Zadawałem mu ciosy tym nożem - przyznawał się mężczyzna. Na koniec sięgnął po duży kamień i spuścił mu go na twarz. Paweł A. zaatakowany we śnie, nie bronił się. Śledczy wiedzą, że oprócz ciosów pięściami i nożem oraz ataku kamieniem, Paweł A. został także pobity metalową rurką i grillem.
- U pokrzywdzonego stwierdzono łącznie 35 ran kłutych - mówił Krzysztof Dębski z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. Na koniec skatowany mężczyzna został uduszony ogrodowym wężem. - Bardzo żałuję tego, co się stało, ale wpadłem w szał. To było coś w rodzaju transu - przyznawał Krystian R. - Żałuję, że tam pojechałem z tym dwojgiem osób. Chcę przeprosić rodzinę pokrzywdzonego, prosić o wybaczenie - dodawał.
Mimo że Krystian brał całą winę na siebie, sędziowie nie mieli wątpliwości, że cała trójka działała wspólnie i w porozumieniu. Wszyscy troje zostali skazani na 25 lat pozbawienia wolności. Ponadto sąd od każdego zasądził nawiązki finansowe rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych na rzecz najbliższych ofiary.
Matylda B. nie przyznała się do zabójstwa
- Nie było mnie w altanie, nie podałam noża. Przebaczam wszystkim, którzy już mnie osądzili i osobom, które nazywały mnie w różny sposób, mówiły nieprawdę na mój temat w czasie swoich zeznań – powiedziała, wyrażając zgodę na pokazanie jej wizerunku.
W czasie ostatniego dnia procesu bardziej przejmowała się swoim wyglądem niż tym, co się wydarzyło feralnej nocy na działkach. Ostry makijaż kobiety, zauważyła nawet sędzia Marta Przybylska, przewodnicząca składu sędziowskiego. - Ważne jest dla niej to, aby dobrze wyglądać na rozprawie – powiedziała sędzia, dodając, że skazani działali wspólnie i w porozumieniu i nikt nie podjął żadnych czynów, aby powstrzymać pozostałych lub wezwać pomoc.
Wyrok nie jest prawomocny.