Józef Pluta mieszkał w Marianowie, małej, urokliwej wiosce w Puszczy Noteckiej, niedaleko Sierakowa (woj. wielkopolskie). To tutaj 27 lutego 1973 r. rzucił się na bezbronną Anielę B. Kobieta, zupełnie przez przypadek, wychodząc „za potrzebą”, stała się świadkiem kopulacji Pluty z… owcą. Anielę B. - po morderstwie - Pluta wrzucił do lodowatej Warty. Michał Larek, autor podcastu Zabójcze opowieści – „Józef Pluta. Wampir z Marianowa” opisuje, że milicjanci po wytypowaniu podejrzanego trafili do domu 41-letniego sąsiada pani Anieli i na strychu odnaleźli mokre buty mężczyzny. Wtedy Pluta rozpłakał się i przyznał milicjantom do zbrodni. Ta historia była… obrzydliwa. Ponieważ od jakiegoś czasu współżył z owcami, a jego żona domyśliła się tego - owce zostały przez nią sprzedane. Wtedy Pluta szukał seksualnych obiektów w oborze sąsiadów. Gdy Aniela B. go nakryła, doszło do zabójstwa - mężczyzna udusił kobietę gołymi rękami.
Jak mówi w swoim innym vlogu „Na tropie Józefa Pluty” na YouTube pisarz Michał Larek, Pluta pracował w betoniarni, miał orli nos, zakola i wszystkim wydawał się być… miłym człowiekiem, o którym nikt by nie powiedział, że ma jakiekolwiek zaburzeniami. A jednak! Po zabójstwie sąsiadki poszedł jak gdyby nigdy nic na drugi dzień do pracy, a dla zmylenia żony: zabił swoje króliki i pobrudził się ich krwią.
Za zabójstwo Anieli B. Pluta usłyszał wyrok: 12 lat za kratkami - i umieszczenie go na początku w zakładzie psychiatrycznym w Obrzycach. Gdy skazaniec dowiaduje się, że stamtąd ma wrócić do zakładu karnego, nie wrócił z przepustki i… UCIEKŁ.
Wtedy mężczyzna zaczyna swój szlak zbrodni. W miejscowości Pąchy (pod Nowym Tomyślem) odwiedził Teresę S., którą poznał w szpitalu. Rzucił się na nich z siekierą i zabił najpierw ją (dosłownie rozłupując jej głowę), a potem jej męża i 13-letnią córkę, którą także zgwałcił oraz 80-letniego Wojciecha J., który mieszkał z rodziną. Za Józefem Plutą rusza pościg, a mężczyzna ukrywa się w okolicznych lasach. O wszystkim dowiadują się media. Pluta zostaje okrzyknięty WAMPIREM Z MARIANOWA. Jesienią 1979 roku zapanowała psychoza strachu! Ludzie boją się wychodzić z domów po zmroku, śpią z narzędziami do obrony przy głowie...
Nie przeszkadza to zabójcy dokonać kolejnego mordu - mężczyzna pojawił się w Suchym Lesie, gdzie w nocy zaatakował kolejną rodzinę. Znów użył siekiery! Zabił kobietę i mocno ranił trzy inne osoby, z których jedna zmarła później w szpitalu.
Trwała obława za mordercą. 29 października 1979 roku trzech rolników zauważyło Plutę we wsi Karna. Milicjanci otoczyli las. Jak podają oficjalne źródła Pluta próbował powiesić się na drzewie, ale ostatecznie spadł i roztrzaskał sobie czaszkę. Niektórzy spekulują jednak, że funkcjonariusze sami wymierzyli Plucie sprawiedliwość, a następnie upozorowali samobójstwo mordercy.
Prosimy o kontakt pod adresem [email protected] - osoby, które mają wspomnienia czy nieopublikowane dotąd informacje związane z JÓZEFEM PLUTĄ