Zamordowana Natalia osierociła 10-letniego synka
39-letnia Natalia z Gortatowa zniknęła w piątek (14 czerwca), po tym jak prowadziła wideorozmowę ze swoją siostrą, mieszkającą na stałe w Holandii. Wydawało się, że to ona widziała kobietę jako ostatnia. Prawda okazała się być zupełnie inna. 39-latka pokłóciła się ze swoim mężem, 60-letnim Adamem R. Kobieta planowała odejść od męża i rozwieść się z nim. Wściekły Adam R. uderzył żonę. Później - jak wykazała sekcja zwłok kobiety - mężczyzna miał ją udusić. Spanikowany postanowił pozbyć się ciała. Martwą już żonę 60-latek wrzucił do bagażnika swojego samochodu. Pojechał do lasu na przedmieściach Poznania, gdzie zostawił ciało żony i wrócił do domu. Adam R. działał spontanicznie, nie planował zostawić ciała żony w tym właśnie miejscu. Zwłoki Natalii znaleziono w środę (19 czerwca).
Mąż dokładnie opisał, co zrobił Natalii spod Poznania. Przerażające kulisy śmierci 39-latki
Wiemy, gdzie trafi syn zamordowanej Natalii
Adam R. przyznał się do morderstwa. Powiedział tez, że do zbrodni doszło, gdy w domu spał ich 10-letni syn. W czwartek (20 czerwca) w sądzie mąż Natalii poddał się najwyższej karze i powiedział, że nawet gdyby został zwolniony do domu, to i tak by tam nie wrócił, wiedząc, że "syn nigdy mu nie wybaczy".
Pojawia się więc pytanie, co stanie się z 10-letnim synem Natalii po tragicznej śmierci matki i areszcie dla ojca? Adamowi R. grozi wieloletnie więzienie. Na razie dziecko przebywa pod opieką rodziny zamordowanej Natalii. Jest bezpieczne w towarzystwie babci i cioci. Nie wiadomo jednak, gdzie 10-latek trafi na stałe. O tym zdecyduje sąd.