Skomplikowana operacja była jedynym ratunkiem
O małym Natanku pierwszy raz pisaliśmy dwa lata temu. Jego mama, Kinga Sobczak, zbierała pieniądze, żeby móc uratować synka. Chodziło o skomplikowaną wadę serca. Lekarze w Polsce bezradnie rozkładali ręce. Na szczęście chłopcu pomogli kardiochirurdzy ze Szwajcarii, którzy podjęli się załatania ubytku serduszka chłopca.
Do operacji malutki Natan żył jak na tykającej bombie. - U synka zdiagnozowano ubytek przegrody przedsionkowo- komorowej (AVSD), hipoplazja lewej komory i łuku aorty - wylicza jego mama. Co to znaczyło?
Serce Natana po prostu nie dawało rady pompować krwi. Efekty było widać na co dzień. Chłopiec męczył się nawet wtedy, gdy płakał. Każda drobna czynność była dla niego niebezpieczna, bo wtedy Natan słabł, pocił się i robił się cały czerwony.
- Cena operacji w Szwajcarii była jednak ogromna. Zrobiliśmy zbiórkę pieniędzy, opowiedzieliśmy o chorobie Natanka całemu światu. Było to trudne, ale przyświecał mi najwyższy cel - uratować życie mojego synka. Byłam wzruszona tym, ile osób o wspaniałych sercach pochyliło się nad naszą tragedią... Ile zechciało dać szansę choremu serduszku Natanka - opowiada pani Kinga. Na szczęście udało się zebrać astronomiczną kwotę i lekarze z Genewy przeprowadzili operację, dzięki czemu Natan ma całe, dwukomorowe serce.
W trakcie operacji w Szwajcarii wykonano też debanding i plastykę tętnicy płucnej oraz udrożniono odpływ krwi. Okazało się jednak niestety, że w sercu Natanka jest jeszcze narośl, która rośnie i utrudnia odpływ krwi z lewej komory, a co za tym idzie funkcjonowanie całego serduszka. - Lekarze usunęli ją, ale kazali kontrolować serce, mówiąc, że może odrastać - mówi pani Kinga.
Po 2 latach wiadomo już, że kardiochirurdzy mieli rację. - Na ostatnich badaniach kardiolog nie miał dla nas dobrych wieści. Zwężenie odpływu krwi z lewej komory zaczęło się powiększać. Musi być przeprowadzona reoperacja - usłyszała pani Kinga. Serce Natanka znów wymaga ratunku.
- Teraz synek funkcjonuje niemal jak zdrowe dziecko - śmieje się, bawi, biega. Jeśli jednak nic nie zrobimy, serce znów zacznie niedomagać i stan synka znów stanie się dramatyczny - mówi załamana kobieta, która szybko dodaje, że o żadnym poddawaniu nie ma mowy.
- Dlatego znów wszystkich poprosimy o pomoc. Zbieramy pieniądze na kolejną operację - dodaje mama. Potrzeba kolejnego miliona złotych. Na tyle jest wycenione życie Natanka. Pomóc chłopcu można TUTAJ.