Jej grecka przygoda zaczęła się we Wrocławiu, gdzie poznała swojego przyszłego męża. Po ślubie wyjechali do Grecji, byli tam 10 lat, tam urodziły się ich dzieci. - Ale w 1992 r. wszyscy wróciliśmy i osiedliliśmy się w Koninie. Od tamtego czasu rodzice do Grecji nie jeździli – tłumaczy Natalia Kurzawa, córka pani Anny.
Tymczasem greccy śledczych twierdzą, że w latach 1998-1999, w Salonikach, pani Anna wraz z dwoma innymi osobami wystawiała fikcyjne faktury za handel ubraniami po to tylko, żeby wyłudzić zwrot podatku VAT. Firma, którą rzekomo prowadziła, została zarejestrowana w Anglii. – Tylko że mama nigdy w Anglii nie była, a w tamtym czasie nie można było rejestrować spółek przez internet – mówi pani Natalia. Przypuszcza, że ktoś wykorzystał dane mamy do przestępstwa.
Chociaż przestępstwo miało miejsce 20 lat temu, zaś Europejski Nakaz Aresztowania został wydany w 2011 roku, to Grecy dopiero teraz wystąpili o wydanie kobiety. Na ekstradycję zgodził się Sąd Okręgowy w Koninie, a jego decyzję podtrzymał Sąd Apelacyjny w Poznaniu, mimo że kobieta jest ciężko chora. W jej mózgu i w tętnicy szyjnej zdiagnozowano tętniaki, nie powinna latać samolotem. Jednak lekarz więzienny, a także sąd nie widzą problemu. – Stan zdrowia podejrzanej pozwala na wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania – twierdzą.
Nie może tego zrozumieć adwokat pani Anny.
– Państwo polskie powinno strzec podstawowych praw i wolności obywatela – mówi mec. Mariusz Paplaczyk i poddaje w wątpliwość, czy po tylu latach jego klientka będzie miała w Grecji rzetelny i sprawiedliwy proces.
Teraz wszystko w rękach Rzecznika Praw Obywatelskich, który może wnieść kasację do Sądu Najwyższego od postanowień wielkopolskich sądów. Gdy to jednak zrobi, pani Anna może już być w greckim więzieniu.
Nowe buty i ubrania w niskich cenach? Sprawdź koniecznie na Vans promocje.