O tym, że Hoss jest na wolności piszemy już od tygodnia. Sąd w Poznaniu po długim, mozolnym procesie co prawda skazał go na 7 lat więzienia za oszukiwanie metodą na wnuczka, ale mężczyzna nie trafił do więzienia. Raz że wyrok nie jest prawomocny, dwa bo Hoss siedział w areszcie i czekał na kolejny proces za kolejne oszustwa. Skrzywdzeni przez niego emeryci nie doczekają jednak sprawiedliwości. Sąd uznał, że nie można Hossa dwa razy skazać za to samo i umorzył kolejne postępowanie!
I tak król wnuczkowej mafii wyszedł na wolność tłumnie witany pod aresztem przez rodzinę, która z tej okazji urządziła radosną, zakrapianą najdroższymi alkoholami imprezę. Na imprezie byli niemal wszyscy. Znaczący był brak jednej osoby – ukochanego syna Marcina K. Przystojny Lolli był gwiazdą hossowej mafii. Ale zatrzymany został nie w Polsce, tylko w Niemczech. I tam stanął przed sądem za oszukiwanie niemieckich emerytów.
Niemiecki proces Marcina K. była zupełnym przeciwieństwem polskiego procesu jego ojca. W Poznaniu był cyrk nie rozprawa! Posiedzenia były co chwile przerywane, odkładane, brakowało tłumaczy itd. Po długim, mozolnym procesie sąd wymęczył wyrok 7 lat więzienia.
W tym czasie Lolli już dawno siedział w niemieckim więzieniu. Po szybkim procesie syn wnuczkowego króla został skazany na 12,5 lat więzienia i 50 tysięcy euro kary. I nie pomogły łzy (tak, płakał na sali!), błagania o litość, ani zapewnienia, że swoim ofiarom odda luksusowe ferrari. Nie było litości, była surowa kara za bezczelne oszustwa.
Hoss zaś może się wolnością cieszyć. Co prawda na początku tygodnia ten sam sąd, który go wypuścił uznał jednak, że trzeba go z powrotem zamknąć w areszcie. Ale póki co ten wyrok to puste słowa. Policja nie wie, gdzie jest boss wnuczkowej mafii, został za nim wydany list gończy.