10-letni wielbłąd Attika to towarzysz podróży, którego kobieta wykupiła z francuskiego cyrku. Chce go zaprowadzić na jedną z mongolskich farm, gdzie mógłby dożyć starości z innymi wielbłądami. Kobieta jest właśnie w Polsce. Idzie przez województwo lubuskie, potem przez wielkopolskie aż do kujawsko - pomorskiego.
Chce dojść do Kruszwicy, gdzie zatrzyma się na dłużej, bo aż na całą zimę…
Wiosną znów ruszy w drogę. Francuzka zaapelowała w internecie o miejsce noclegowe i jak zwykle polska gościnność okazała się ogromna. – Dziękuję za wszystkie zaproszenia, nie potrzebuję już więcej – cieszy się na fb Edmee.
Tymczasem animalsi nie tryskają entuzjazmem. – Jak chcemy ratować zwierzęta, to musimy to robić z głową – mówi Anna Plaszczyk. Jej zdaniem wielbłąd nie powinien iść po asfalcie, ani po podmokłych terenach. – To specyficzne zwierzę ze specyficznymi potrzebami. Edmee ma dobre intencje, ale brak planu – martwi się Plaszczyk, którą niepokoi też to, że po przekroczeniu granicy wielbłąd będzie musiał iść przez Rosję i Białoruś. – Może tam zostać zarekwirowany i poddany eutanazji – dodaje Plaszczyk.