Do tragedii doszło pod koniec marca 2021 roku. Damian Krzymieniewski pochodzi z Obornik i znany jest jako raper, który występuje pod pseudonimem "AntenA". W sobotę (20 marca) spędzał czas w jednym z domów w miejscowości Lipa. Jako pierwszy o sprawie napisał "Głos Wielkopolski". Damian wspólnie ze znajomymi oglądał galę Punch Down, czyli zawody w policzkowaniu. Damian miał wrócić do domu na noc do dom, ale tego nie zrobił. Następnego dnia jego telefon odebrał kolega, który poinformował matkę 25-latka, że śpi, ponieważ impreza była udana. Kilka godzin później matka Damiana ponownie do niego zadzwoniła. Kobieta była wyraźnie zaniepokojona i okazało się, że słusznie. - Kolega wyznał wtedy, że Damian przewrócił się w nocy i zapytał, czy ma dzwonić na pogotowie, powiedziałam, że tak. Od razu wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy na miejsce - opowiadała matka w rozmowie z "Głosem".
Niewyjaśniona śmierć wielkopolskiego rapera [Uwaga! TVN]
Niewyjaśnioną śmierć Damiana przypomnieli dziennikarze w reportażu Uwaga! TVN. Głos zabrała jego siostra i matka, które nie mogą się pogodzić ze stratą członka rodziny. 25-latek tamtego feralnego dnia pojechał do miejscowości Lipa, oddalonej od Obornik o 9 kilometrów. Ze znajomymi miał oglądać transmisję z zawodów w policzkowaniu się. W niebezpiecznych zmaganiach udział brał ich kolega, również mieszkaniec Obornik, który dotarł do finału zawodów.
- Wygląda to dość brutalnie, jak wszystkie sporty full-contactowe, ale tak naprawdę jest tam takie zabezpieczenie medyczne i sprzętowe, że raczej nie powinno nic nikomu się stać – mówi w reportażu Uwaga! TVN Arkadiusz „Motyl” Dembiński, ekspert Krav Maga i zdobywca pucharu w Kick-Boxingu.
Siosta Damiana wspominała tamten dzień. Mówiła, że o godz. 20:14 Damian wysłał zdjęcie, że zaczynają oglądać zawody. - My wysłaliśmy, co my oglądamy i to była nasza ostatnia wiadomość – opowiada Daria. Następnego dnia nie było kontaktu z Damianem, co wzbudziło podejrzenia najbliższych. Około godz. 16:00 do matki 25-latka zadzwonił kolega, który stwierdził, że nie może go dobudzić. - Powiedział, że oddycha, ale nie ma z nim kontaktu. Od razu powiedziałam, że mają dzwonić po pogotowie i udaliśmy się do Lipy – przyznaje Aleksandra Krzemieniewska.
Dziwne zeznania znajomych
Znajomi przyznali matce, że Damian się przewrócił w nocy. Kobieta jednak nie zauważyła żadnych ran u swojego syna. - Twarz miał umytą, koszulkę pod szyją też. Zdziwiło mnie, co oni tak myją. Widziałam, jak dziewczyna i chłopak latali z mopem. To było zacieranie śladów – uważa pani Aleksandra.
Damian trafił do szpitala w Pile. Miał w głowie dwa krwiaki. Ostatecznie lekarzom udało się usunąć tylko jeden z nich. Mimo to jego stan był bardzo ciężki. Po kilku dniach 25-latek zmarł.
Rodzina próbuje ciągle dowiedzieć się, co stało się tamtej nocy. Znajomi Damiana na początku twierdzili, że to był nieszczęśliwy wypadek. Potem powiedzieli, że urządzili sobie także własne zawody w policzkowaniu. - Jeżeli to jest prawda, że ci panowie urządzili sobie takie zawody w domu, to jest największa głupota, jaką mogli zrobić. Tym bardziej pod wpływem alkoholu – mówi Arkadiusz „Motyl” Dembiński.
Głos w sprawie zabrał także adwokat Adam Kubsik, pełnomocnik rodziny Damiana. - Według mnie, jest to oczywista sprawa, aby przedstawić zarzut nieudzielenia pomocy. Niestety, i tego Prokuratura Rejonowa w Obornikach nie zrobiła - mówił w reportażu. Dlaczego? Prokuratura oceniła zdarzenie jako nieumyślne spowodowanie śmierci. Taki też zarzut postawiono Kamilowi S., który miał uderzyć Damiana podczas "zabawy". Później zmieniono ten zarzut na przestępstwo nieumyślne.
- Nie ma dowodów na to, żeby te osoby, które znajdowały się na tej imprezie, mogły faktycznie uznać, że ta osoba znajduje się w stanie bezpośrednio zagrażającym jej życiu. W przypadku tego rodzaju obrażeń mózgowych, których doznał pokrzywdzony, może on się zachowywać analogicznie jak osoba, która znajduje się pod wpływem alkoholu – powiedziała Katarzyna Ryżyńska-Banasiak z Prokuratury Rejonowej w Obornikach.
Rodzina Damiana ma żal do prokuratury, że nie zrobiła wszystkiego, aby wyjaśnić przyczyny śmierci chłopaka. Matka wspomina, że w telefonie syna znalazła filmik, który zniknął, bowiem znajdował się w aplikacji snapchat.
- W momencie kiedy zmarł, pani prokurator nawet się nie pofatygowała, żeby nas wysłuchać, chociaż dzwoniłam z informacją, że mam nowe dowody. Powiedziała mi, że mam nie wymyślać historyjek – mówi Daria. - Prokuratura na pewno bardziej szczegółowo powinna przeszukać telefony wszystkich uczestniczących w tej imprezie. Myślę, że przeszukanie tych telefonów pozwoliłoby na ujawnienie zdjęć, czy filmów, które pozwoliłby na ustalenie prawdziwego przebiegu zdarzeń tej imprezy – dodawał adwokat Adam Kubsik.
Dziennikarze Uwaga! TVN próbowali skontaktować się z Kamilem S., który jednak nie chciał rozmawiać.
Polecany artykuł: