W czwartek (12 grudnia) odbyła się trzecia rozprawa Tomasza J. z Poznania. Dramat rozegrał się w marcu 2018 roku. Wtedy doszło do potężnego wybuchu kamienicy na poznańskim Dębcu. Tomasza J. odkręcił rurę doprowadzającą gaz do kuchenki. W ten sposób chciał zatrzeć ślady przestępstwa jakim było brutalne zamordowanie żony.
W wybuchu zginęły cztery osoby, a mężczyzna usłyszał łącznie cztery zarzuty. To jednak nie wszystko, bowiem podczas ostatniej rozprawy okazało się, że Tomasz J. może usłyszeć jeszcze jeden zarzut. Chodzi o próbę zabójstwa swojego syna. Z takim wnioskiem wystąpiła pełnomocniczka 14-latka.
Co prawda jednym z czterech zarzutów dla Tomasza J. jest spowodowanie 1 stycznia 2018 r. wypadku poprzez umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa, w wyniku którego ciężkich obrażeń ciała doznał jego syn Kacper J., ale kwalifikacja może zostać zmieniona.
Ten wypadek miał miejsce na prostym odcinku drogi, a z zeznań świadków wynikało, że mężczyzna działał celowo - na złość żonie - "aby zabrać jej to, co najbardziej kocha". 14-latek ciągle przechodzi rehabilitację.
Tomasz J. wyjdzie z aresztu?
Podczas czwartkowej rozprawy obrońca oskarżonego wnioskował o to, aby zwolnić Tomasza J. z aresztu. Sąd odrzucił ten wniosek.
Tomasz J. nie przyznaje się do winy i grozi mu dożywocie. Był obecny tylko na pierwszej rozprawie, która odbyła się 15 listopada, ale nie chce uczestniczyć w kolejnych.