Polecany artykuł:
Poszukiwaniami Ewy Tylman na przełomie 2015 i 2016 roku żyła cała Polska. Po kilku miesiącach jej ciało wyłowiono z Warty. Ojciec zmarłej kobiety w rozmowie z natemat.pl opowiedział o tym, co czuje po ponad 3 latach od tej tragedii.
Od śmierci Ewy Tylman minęło sporo czasu, ale jej rodzice ciągle pamiętają tamte tragiczne wydarzenia. - Cały czas myślami jesteśmy przy dziecku, przy Ewie, ale jej nie ma. To jest właśnie ta tęsknota, że jej nie ma, że nie można z nią porozmawiać - mówi Andrzej Tylman. - Najgorzej jest chyba wtedy, kiedy idę na cmentarz. To jest ciężkie przeżycie. Jak się stoi przy grobie, to myśli przychodzą różne i wciąż jest ten sam przeszywający smutek - dodaje.
CZYTAJ TAKŻE >>> Psy tropiące będą szukać Michała Rosiaka? Pomagały w odnalezieniu Ewy Tylman
W trudnej sytuacji znalazła się cała rodzina Tylmanów. Pan Andrzej przez rok nie był czynny zawodowo, a jego żona choruje. - Mimo że facet powinien być twardy, to pojawiają się łzy. Najtrudniej jest chyba, kiedy przychodzą święta… Ale zaciskam zęby. Muszę twardo stąpać po ziemi, bo jak się zacznę rozklejać, to nie będzie dobrze. Muszę też myśleć o bliskich - opowiada.
Tak naprawdę do tej pory nie wiadomo, co się wydarzyło listopadowej nocy. Sprawa oskarżonego o zabójstwo Adama Z. ciągle nie jest rozstrzygnięta. - Nie jestem barbarzyńcą, nie pałam chęcią zemsty, ale nigdy mu nie wybaczę, jeśli potwierdzi się, że to on zrobił. Nigdy. Chociaż do tej pory nie wiem, kto to odebrał mi córkę - twierdzi.
Ojciec Ewy pomaga dzisiaj innym osobom, które znalazły się w podobnej sytuacji.- Teraz z moim kolegą z Konina, który też stracił dziecko, byliśmy w Warszawie i rozmawialiśmy z ministrem Andrzejem Derą. W spotkaniu uczestniczył także poseł Krzysztof Maciejewski, którego córkę także zamordowano. Rozmowa dotyczyła rozwiązań, które powinny zakładać opiekę nad ludźmi, których dzieci tak brutalnie skrzywdzono. Chodzi o szeroką pomoc dla rodziny, bo w tej chwili zostajemy z tym sami - opowiada.