Sprawę małej Eleny ze Środy Wielkopolskiej opisujemy już od dawna. Dziewczynka jest córką Elizy Rzun i Włocha Davide F. Urodziła się w Polsce, ale razem z rodzicami przeprowadziła się do Rzymu. - Pojechaliśmy tam, bo Davide miał się starać o rentę chorobową dla siebie - opowiada pani Eliza. Tam ich życie zamieniło się w horror i koszmar. Pani Eliza opisuje, że była ofiarą przemocy nie tylko psychicznej, ale i fizycznej. - Pomocy szukałam w ambasadzie - mówi. Koniec końców zdecydowała się wyjechać z Włoch, zostawić tam swojego partnera i wrócić z córeczką do Polski. Davide F. nie mógł pogodzić się z tym, co zrobiła matka jego dziecka i oddał sprawę do sądu. Twierdzi, że dziecko zostało uprowadzone z Rzymu. Na podstawie Konwencji Haskiej dwa sądy: okręgowy i apelacyjny postanowiły, że Elenka ma wrócić do ojca. Także Sąd Najwyższy podtrzymał tę decyzję. Sprawą zajął się Rzecznik Praw Dziecka i Ministerstwo Sprawiedliwości.
Czytaj też: Siłą zabrano jej córkę! Czy to zgodne z prawem? Sprzeczne wersje
Ojciec wywiózł 6-letnią Elenkę do Włoch
Przymusowy odbiór Eleny odbył się 27 września. W mieszkaniu Elizy Rzun i jej córeczki pojawili się kurator, biegły, psycholog, prokurator i policja. Był także ojciec Eleny - Davide F. W ręce trzymał papierową torbę, w której miał zabawki. Elena na początku w ogóle nie chciała do niego podejść. - Ja chcę być z mamą. Chcę być z mamą - powtarzała przestraszona. Kuratorka namawiała ją, żeby podeszła zobaczyć zabawki, które przywiózł dla niej ojciec. Same zaczęły je nawet rozpakowywać i pokazywać dziewczynce. - Mam już dużo zabawek - odpowiadała Elena, ale w końcu zaufała dorosłym i podeszła do ojca. Zaczęła się nawet bawić, ale raz po raz powtarzała, że chce być z mamą. Kuratorka uspokajała dziecko: - Nic się nie dzieje.
Gdy dziewczynka poszła do pokoju, żeby przynieść i pokazać swoje zabawki, kurator poprosiła policję: - Prosimy o zablokowanie. Wtedy dziewczynka siłą została wyniesiona z domu. W samych skarpetkach, bez swoich rzeczy. Na nagraniu, które udostępniła mama, słychać przerażający krzyk Eleny. - Puścice ją - krzyczała też pani Eliza, ale ona została przytrzymana przez policję. - Ratunku! Zostawcie ją, tak się nie robi - krzyczała zdruzgotana matka.
Matka poleciała walczyć o córkę
Na niewiele się to zdało. Dziewczynka w eskorcie policji została wywieziona przez ojca najpierw ze Środy Wielkopolskiej, a potem z Polski. Eliza Rzun od razu ruszyła za córeczką. Jest w Rzymie, gdzie skontaktowała się z adwokatem i polską ambasadą. - Chcę odzyskać córeczkę, zrobię wszystko dla niej - mówi. Dla kobiety bardzo ważne jest teraz spotkanie się z córeczką i uspokojenie jej. - Chcę jej dodać otuchy, przytulić, dać ulubioną zabawkę - mówi pani Eliza i dodaje, że gdy przez chwilę udało jej się porozmawiać z córeczką przez telefon to mała z tęsknoty za nią wymiotowała nawet z płaczu. Davide F. jest jednak na prośby Elizy i jej córeczki głuchy. Nie chce zdradzić matce miejsca swojego pobytu i nie pozwala na spotkanie się matki z córką. - Poszłyśmy nawet na policję. Poprosiłyśmy o pomoc. Włoska policja zadzwoniła do niego z prośbą, żeby pozwolił Elizie zobaczyć Elenę. On powiedział, że nie, bo nie - mówi Super Expressowi Jagoda Rzun, siostra Elizy, która pojechała z nią do Rzymu.
W poniedziałek (4 października) kobiety znów idą do adwokata z prośbą o pomoc. - Czy ten koszmar się kiedyś skończy? - pyta zrozpaczona pani Eliza. - Chcę tylko przytulić moją córeczkę... - kończy.