Lasy Państwowe opublikowały w mediach społecznościowych zdjęcia "masła czarownicy", czyli wykwitu piankowatego, tajemniczego organizmu, który można czasem spotkać w lasach. Fotografie zostały zrobione na terenie Nadleśnictwa Przedborów w Wielkopolsce.
"Oto masło czarownicy - do psucia mleka sąsiadom. W wolnej chwili śluzowiec, wykwit piankowaty, wchłania bakterie, utrzymując w sobie zabójcze stężenia metali ciężkich, głównie cynku. I spaceruje z prędkością do 0,5 cm na godzinę" - czytamy we wpisie na Twitterze.
Czym jest wykwit piankowaty?
Wykwit piankowaty zalicza się do zupełnie innej grupy organizmów niż grzyby, rośliny czy zwierzęta - do protistów, czyli jednokomórkowych organizmów, które pojawiły się na Ziemi półtora miliarda lat temu. Pianka o cytrynowożółtej barwie osiąga wielkość do kilkunastu centymetrów i potrafi się poruszać. W ciągu godziny potrafi pokonać około pół centymetra, do czego wykorzystuje tzw. nibynóżki, czyli wypustki cytoplazmy. Wędrujące wykwity, w chwili gdy spotkają się ze sobą, potrafią się połączyć w jedną całość.
Ten organizm występuje w przyrodzie niemal we wszystkich szerokościach geograficznych - poza Antarktydą. Żywi się bakteriami, pierwotniakami i grzybami. Występuje w lasach i starych parkach, latem i jesienią, najczęściej po ulewnych deszczach. Charakteryzuje się wysoką odpornością na zatrucie metalami ciężkimi, szczególnie cynkiem.
Właśnie z powodu zawartości metali ciężkich "masło czarownicy" jest niejadalne, a wręcz szkodliwe dla ludzi i zwierząt. Jest jednak wykorzystywane w medycynie, m.in. podczas badań nad lekami lub szczepionkami.
Dlaczego "masło czarownicy"?
Wykwit piankowaty nazywany jest potocznie "masłem czarownicy". Skąd wzięło się takie określenie? Między innymi z przesądów i legend, które mówiły, że może ono zepsuć mleko sąsiadów. Wikingowie nazywali go "wymiocinami kota-trolla", który należał do wiedźmy i wypijał mleko krowom. W krajach anglosaskich wykwit określany był też mianem "psich wymiocin".